- Kategorie:
- 100-150 km.20
- 150-200 km.5
- 70-100 km.55
- MK.13
- Pieszym szlakiem.45
- Ślad GPS.100
- VP.10
- WPKiW.184
Las Grodziecki, wirujący sex na siodełku
Piątek, 19 czerwca 2009 | dodano: 19.06.2009Kategoria Pieszym szlakiem
Time:8:51
Cadence avg:69
W planach było dojechanie do Dworca w Będzinie czerwonym szlakiem i okrążenie zielonym szlakiem Pogoria III oraz powrót.
Ogólnie pechowo, najpierw za ciepło się ubrałem, prognozy zapowiadały duży deszcz na popołudnie, ale jak wyruszyłem zrobiło się upalnie.
Kiedy minąłem ul. Mickiewicza, nareszcie zacząłem poznawać nowy fragment szlaku czerwonego. Nie ujechałem zbyt dużo, wyjeżdżając z lasku Grodzieckiego, przed ul. Wolności dopadła mnie duża krótkotrwała ulewa. Odczekałem kilkanaście minut i nawet nie zmokłem.
Zadowolony kontynuowałem, i znowu po chwili na Bursztynowej, podjeżdzam pod schodki i słyszę że coś strzeliło, patrzę i odpadło mi się siodełko [nawet nie wiem kiedy, przecież podjeżdżałem na stojaco]. Pękła śruba trzymająca oba jarzma (mam sztycę z jedną śrubą).
Od tej chwili musiałem skupić się na powrocie. Nie dało się tego nijak naprawić. Najpierw próbowałem trochę podjechać na stojąco, ale szybko straciłem ochotę na taką jazdę. Na szczęście wypaczyłem gdzieś w krzakach kawałek drutu i prowizorycznie przymocowałem siodełko.
Siedełko się trochę gibało, jak kołyska, ale generalnie dało się siedzieć, jedynie przez głupie dziury i koleiny wypadało z szyn, musiałem co kilka km (max 10 razy) poprawiać ustawienie.
Temperatura:27.0 HR max:174 ( 89%) HR avg:146 ( 74%) Kalorie: 1909 (kcal)
Cadence avg:69
W planach było dojechanie do Dworca w Będzinie czerwonym szlakiem i okrążenie zielonym szlakiem Pogoria III oraz powrót.
Ogólnie pechowo, najpierw za ciepło się ubrałem, prognozy zapowiadały duży deszcz na popołudnie, ale jak wyruszyłem zrobiło się upalnie.
Kiedy minąłem ul. Mickiewicza, nareszcie zacząłem poznawać nowy fragment szlaku czerwonego. Nie ujechałem zbyt dużo, wyjeżdżając z lasku Grodzieckiego, przed ul. Wolności dopadła mnie duża krótkotrwała ulewa. Odczekałem kilkanaście minut i nawet nie zmokłem.
Zadowolony kontynuowałem, i znowu po chwili na Bursztynowej, podjeżdzam pod schodki i słyszę że coś strzeliło, patrzę i odpadło mi się siodełko [nawet nie wiem kiedy, przecież podjeżdżałem na stojaco]. Pękła śruba trzymająca oba jarzma (mam sztycę z jedną śrubą).
Od tej chwili musiałem skupić się na powrocie. Nie dało się tego nijak naprawić. Najpierw próbowałem trochę podjechać na stojąco, ale szybko straciłem ochotę na taką jazdę. Na szczęście wypaczyłem gdzieś w krzakach kawałek drutu i prowizorycznie przymocowałem siodełko.
Urwane siodełko, zwiazane drutem© fredziomf
Siedełko się trochę gibało, jak kołyska, ale generalnie dało się siedzieć, jedynie przez głupie dziury i koleiny wypadało z szyn, musiałem co kilka km (max 10 razy) poprawiać ustawienie.
Dane wycieczki:
44.19 km (1.50 km teren), czas: 02:02 h, avg:21.73 km/h,
prędkość maks: 47.80 km/hTemperatura:27.0 HR max:174 ( 89%) HR avg:146 ( 74%) Kalorie: 1909 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj