I I I Click for Katowice, Polska Forecast I I ŚWIETNY FOTOGRAF I
PicasaI PhotoBS I GPSies http://www.opencaching.pl/viewprofile.php?userid=24949
avatar Witaj na blogu rowerowym fredziomf
Powyżej są linki do moich zdjęć i śladów GPS.
    Blog najnowsze
    Blog profil rowerzysty

Michał - Bytom

2012
baton rowerowy bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(60)

Moje rowery

Merida Crossway TFS 800-V 25816 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fredziomf.bikestats.pl

Archiwum

ministat liczniki.org

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:923.90 km (w terenie 141.10 km; 15.27%)
Czas w ruchu:43:38
Średnia prędkość:21.17 km/h
Maksymalna prędkość:56.10 km/h
Suma podjazdów:7143 m
Maks. tętno maksymalne:183 (93 %)
Maks. tętno średnie:149 (76 %)
Suma kalorii:40162 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:76.99 km i 3h 38m
Więcej statystyk

Pieszym zielonym, miał byc Ogrodzieniec. Siewierz, Łazy. Komary atakują.

Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 30.05.2010Kategoria Pieszym szlakiem, Ślad GPS, 100-150 km
Temp start 17, powrót 13.5 stopni.
Na sobotę sporo typów: Pszczyna, Lubliniec, Podzamcze; czy nawet dalsze Goczałkowice lub Rybnik. Ostatecznie, nie chciałem jechać za daleko w nie znaną okolicę, gdyż bałem się nieprzejezdnych lasów i lokalnych podtopień.

Tak czy inaczej postanowiłem dziś, poznać kolejny fragment, pieszego zielonego Szlaku Tysiąclecia.
Ten szlak poznaję wyjątkowo długo, gdyż nie sposób go przejechać za jednym podejściem. By poznać do tej pory, około 70 km szlaku, musiałem wykręcić, razem z powrotami do domu, jakieś 405 km i odbyć 7 wycieczek, niektóre fragmenty pokonując pieszo.

Postanawiam jechać przez Bobrowniki. Możemy zobaczyć jak prezentuje się, nazwijmy to, kościół nowoczesny, w porównaniu z kościołem z XVII wieku.

Bobrowniki ze względu na męczącą górkę, często omijałem, dalsza droga stąd, na Rogoźnik, także bywa ruchliwa. Dalej obok budowanej autostrady A1. Uf, na szczęście ciężarówek nie ma wiele, a ja dostrzegam już pierwsze efekty budowy.

Dalej kolejny podjazd, jestem zaskoczony jak szybko jestem w Twardowicach.
Po 18tu km jestem w miejscu, gdzie przerwałem w tamtym roku, zwiedzanie Szlaku Tysiąclecia. Rozpoczynamy przygodę. W tle dostrzegam, coś interesuję, odbijam w bok by sprawdzić, co tam jest.

Dalej 600 metrów pieszej wędrówki w górę. Trawa ponad piasty, a ja po 200 metrach czuję nogi :)
Ale na szczycie, widać już zalew Przeczycko-Siewierski i drogę S1.
Po drodze na szlaku odkrywam, stawy hodowlane karpia, oraz pole biwakowe wzdłuż zbiornika.

Na 35 km źle wskakuje mi bieg i zrywam spinkę, na szczęście mam zapasową. Na 37 km kolejny problem. Jestem przy drodze S1, muszę przejechać poboczem jakieś 650 metrów, by na zawrotce, przejść na druga stronę drogi. Tymczasem jest tam remont i nie ma nawet pobocza. Spaceruję ten kawałek, pomiędzy rozkopanym na 2 metry pasem a ruchliwą drogą :(
Szlak na chwile się urywa, a w okolicy budowana jest obwodnica Siewierza. Robię mały przyjemny objazd i kontynuuję zwiedzanie szlaku.

Szybko docieram do rynku w Siewierzu.

Bramy kościoła Św. Macieja.

Zaraz obok jest Zamek w Siewierzu. Jako, że jest otwarty postanawiam tam zajrzeć. Wstęp wolny, rower pilnuje Pani sprzedająca pocztówki na zamku. Ja zwiedzam wieżę widokową i ciemne lochy.

Zaczyna się leśny etap wycieczki. Dukty trochę mokre. Z czasem niestety piaszczyste. Mam na tyle oponę typowo asfaltową, niestety jazda jest męcząca. Mogę jechać maksymalnie 9-13 km/h, na najlżejszym przełożeniu. Wzdłuż całej drogi, niedawno odbywała się ścinka, unosi się piękny zapach drewna.
Na 52 km jest to, o co się martwiłem. Przejazd utrudnia rozlewisko wodne. Zawracam. Nie widać niestety żadnej możliwości objazdu, a inna ścieżka także prowadzi mnie do nikąd.

Komary dziś, to była masakra.
Powoli dochodzi do mnie, że będę się musiał pogodzić, iż nie dojadę dziś do Podzamcza. W międzyczasie zerkam na GPSa.

Jadę pod koszary i w miejsce opuszczonej bazy rakietowej. Spodziewałem się czegoś więcej :)

Na 68 km przerwa, na 2 jogurty i jabłko. Kieruję się na Łazy. Szlak biegnie kładką nad torami, ku mojemu zaskoczeniu, na kładkę można wjechać, więc nie muszę pokonywać schodków.
Jest późno, czas wracać. Spodobała mi się droga wzdłuż torów, która przypomina mi ul. Kolejową w Tarnowskich Górach.
Na 75km ubieram rękawki i nogawki oraz robię poniższy filmik.
Jadę sobie beztrosko przed siebie i dopiero w Zawierciu dochodzi do mnie, że zamiast wracać pojechałem w złym kierunku. Analizuję mapę, najlepiej będzie wracać drogą 796 na Dąbrowę G.
Na szosie rower jest w swoim żywiole, jadę ciągle ponad 30 km/h, a nie męczę się 10ką po lesie.
Na 103 km jestem już nad Pogorią IV, wcinam kolejne jabłko.
W domu jestem o 22:30.
Ł3:194 km. [1670,4]
Dane wycieczki: 135.70 km (33.20 km teren), czas: 06:53 h, avg:19.71 km/h, prędkość maks: 46.40 km/h
Temperatura:17.0 HR max:174 ( 89%) HR avg:141 ( 72%) Kalorie: 5707 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(13)

Wycieczka z u-lockiem; Katowice, Sosnowiec.

Środa, 26 maja 2010 | dodano: 26.05.2010Kategoria WPKiW
U-lock, do plecaka z bukłakiem i w drogę. Udałem się najpierw do Katowic, tradycyjną drogą przez wojewódzki park, obok Silesia City i pod rondem.
Miasto z u- lockiem kryptonite mini ls © fredziomf

Dalsza droga to mała przygoda, z centrum miasta musiałem dojechać do Sosnowca. Nie znam dokładnie dzielnic Katowic, ani dróg rowerowych w mieście. Zakładałem, że będę jechał ulicami, a tymczasem zrobiłem chyba kilkanaście kilometrów, po ścieżkach rowerowych, o których nie wiedziałem, a były po drodze.

Wybrałem dojazd, najpierw z ul. Bankowej wzdłuż Rawy, następnie przez 3Stawy wzdłuż DK86. Na ul. Porcelanowej na drogę gruntową, obok stawu i dalej żółtym rowerowym obok Selgrosu i ponownie przez Rawę.
Mijając staw Morawa, widziałem łódkę straży kursującą z ludźmi po wodzie. Nie wiem jaka była tam sytuacja powodziowa, ale mnie to trochę przeraziło.

Drogę powrotną wybrałem przez Siemianowice Śląskie. Ponad 20 km jechałem z nowym nabytkiem, obręczą Mavic A319 na plecach, przywiązaną do plecaka. [szykuję się do zmiany przedniego koła] Miałem wrażenie, że sporo osób się na mnie gapiło.

Jeszcze słowo na temat mojego napędu. Wczoraj zauważyłem i wymieniłem prawie pęknięte i skrzywione ogniwko łańcucha. Hm, nie tak dawno poszła mi spinka, więc zastanawiam się, czy coś jest na rzeczy.
Napęd działa nie najgorzej, ale dziś zauważyłem, że coś piszczy, jak nienasmarowany łańcuch. Może ząbki kasety zaczepiają łańcuch, tylko czy łańcuch w takiej sytuacji by piszczał?
Ł3:58,2 km. [1534,7]
Dane wycieczki: 58.20 km (11.00 km teren), czas: 02:45 h, avg:21.16 km/h, prędkość maks: 46.20 km/h
Temperatura:14.5 HR max:172 ( 88%) HR avg:140 ( 71%) Kalorie: 2779 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(4)

5 Jezior Górnośląskich

Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 23.05.2010Kategoria Ślad GPS, 100-150 km
Temp start 19, powrót 14 stopni.
Jeszcze wczoraj byłem przekonany, że w dniu dzisiejszym będą burze. Dopiero dziś w porze obiadowej doszło do mnie, że stracę ładny słoneczny dzień. Tak więc szybkie mycie roweru, czyszczenie napędu, i po godzinie po smarowaniu łańcucha, wyruszam, z konieczności w drogę, bo już 16ta.
Czytając wczoraj w nocy na blogu katane, o zamkniętej drodze, na tamie Zbiornika Kozłowa Góra, pomyślałem muszę to zobaczyć; a dokładniej postanowiłem dziś sprawdzić, jak wyglądają wszystkie pobliskie jeziora, w liczbie 5.

Udałem się najpierw nad jez. Chechło-Nakło. Wybrałem najkrótszy dojazd, czyli DK11 i obwodnicę Tarnowskich Gór. DK78 przeważnie omijałem szerokim łukiem, ze względu na koleiny i spory ruch, jednak dziś, po nałożeniu niedawno nowej nawierzchni, na potrzebnym mi fragmencie, było OK.
Nad jeziorem życie toczyło się normalnie. Co prawda to jeszcze nie te tłumy, ale było sporo osób.
Duktami leśnymi udaję się na Świerklaniec, poza kałużami nie obserwuję większych zniszczeń.

Drugim Jeziorkiem jest Zbiornik Kozłowa Góra. Nawet była żaglówka na zbiorniku :)

Nie widziałem zarwanej drogi na tamie, gdyż policja nie wpuszczała na tamę, ku zdziwieniu i protestom części osób. Co ciekawe nie można było wejść w kierunku do Wymysłowa, ale mieszkańcy ów miejscowości, od drugiej strony i tak bezkarnie poruszali się po tamie.

No nic jadę w kierunku 3go jeziora w Rogoźniku. Zatrzymuję się na granicy Piekar i Dobieszowic, i z bunkru [którego można zwiedzać] robię fotkę, na rzekę Brynicę, która jeszcze jest szeroko rozlana.

W okolicy Rogoźnika ucierpiał trochę las, szybko udaję się w kierunku następnego jeziora.

W miejscowości Góra Siewierska, dostrzegam, iż zamknięta została droga. No nic robię spory objazd, ale mam wyrzuty, że nie zrobiłem fotki, wracam wiec na zamkniętą drogę, ale od drugiej strony. Robię poniższe zdjęcie i dowiaduję się, że zamiast 7mio km objazdu, wyrwę w drodze, można było objechać przez gospodarstwo domowe jednego z mieszkańców :)


Czas jechać nad Zbiornik Przeczycko-Siewierski, na 57 km docieram na miejsce, zwiedzam tamę i obserwuję Czarną Przemszę, wypływającą ze zbiornika.


W moim rowerowym menu pozosto jeszcze 5te ostatnie jezioro, Pogoria IV. Jadę asfaltową ścieżką rowerową wzdłuż jeziorka i ubieram rękawki i nogawki. Zatrzymuję się także, przy mostku, patrząc na wpływającą rzekę.


Teraz wystarczyło wrócić do domu. Jestem już przyzwyczajony, że do domu od Pogori IV, muszę cisnąć pod górę, przez Sarnów. Na 80tym km składam jeszcze wizytę w sklepie, 0.7L wody to mało jak na tego typu wycieczkę.

Ogólnie wyszła kolejna setka w tym sezonie!
Niestety na 1km przed domem, zaczął mi przeskakiwać łańcuch. Co prawda było trochę zimy, ale trochę ręce opadają, by po 4250km napęd się buntował i to, gdy dogadzam mu trzema łańcuchami.
Ł1:101,5 km. [1673,5]
Dane wycieczki: 101.50 km (14.70 km teren), czas: 04:33 h, avg:22.31 km/h, prędkość maks: 56.10 km/h
Temperatura:19.0 HR max:174 ( 89%) HR avg:149 ( 76%) Kalorie: 4281 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(6)

Okrężnie do WPKiW, terenowo po parku.

Sobota, 22 maja 2010 | dodano: 22.05.2010Kategoria WPKiW, Ślad GPS
W końcu ciepło, jakieś 19-21 stopni. Z numerycznej wychodziło deszczowe popołudnie, tak więc na rower wybrałem się wcześniej.
Chciałem pojechać do parku chorzowskiego, przez Żabie Doły. Musiałbym kilkanaście metrów przejechać pod wodą, ale nie chcąc moczyć butów, pojechałem prosto; i wbiłem się na chwilę, na główną drogę.

Mój objazd przez Maciejkowice nie wypalił. Jechała przede mną Nauka Jazdy, instruktor kazał zawrócić kursantce, co dało mi do myślenia, że i ja nie powinienem się pakować do wody :)
Wykonałem za to amatorski filmik, który dedykuję rowerowemu pływakowi, czyli easternowi. (Chyba spodobała by mu się taka miejscówka)
No nic pojechałem przez Siemianowice. Jechałem szybciutko w tempie aut [średnia ponad 26/km/h], ale podjazd na głównej drodze dał mi w kość [tętno skoczyło mi do 183bpm], więc odbiłem w ulice Jadwigi i Jagiełły, by odsapnąć, jadąc trochę wolniej.
Gdy dojechałem do WPKiW, pojeździłem w nim bardzo terenowo. Byłem w kilku miejscach dopiero pierwszy raz, a byłem zdania że park znam dosyć dobrze.
Zdecydowanie najgorszy był przejazd błotną polanką pod górę. Mieliłem na najlżejszym przełożeniu, a i tak stałem w miejscu.

Cieszy także poprawa sytuacji w parku, worki z piaskiem [przy rozlewisku] były dziś usuwane.
Świeciło słońce, ale z prognozy wynikało, że lada moment będzie padać. Postanowiłem jednak wracać, tradycyjnie przez Żabie Doły. 19go maja alarmowałem o wypompowywaniu wody z Doliny Górnika, jednak to co dziś zobaczyłem, mnie przeraziło.

Jak widać Żabie Doły są nieprzejezdne, a 3 dni temu jeszcze było OK. Na szczęście ogromnego dołu nie zrobiła natura, a prawdopodobnie straż. Prawdopodobnie mają powstać rury, odprowadzające nadmiar wody.

W końcu prognozy pogody zaczęły się sprawdzać, za plecami słońce, a przede mną czarne chmury. Wróciłem do domu nasypem kolejowym, po trochę większych kamykach i bardzo wysoko nad torami kolejowymi.{zalecam tędy objazd w okolicy Żabich Dołów}

Niestety 2 domy z czerwonym dachem, które zawsze oglądałem z daleka, są podtopione.
Do domu zdążyłem wrócić, w chwili, gdy rozlegały się silne grzmoty.
Ł3:60,6 km. [1476,5]
Dane wycieczki: 44.70 km (9.00 km teren), czas: 02:16 h, avg:19.72 km/h, prędkość maks: 44.10 km/h
Temperatura:19.9 HR max:183 ( 93%) HR avg:148 ( 75%) Kalorie: 2058 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(6)

XI Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 21 maja 2010 | dodano: 22.05.2010Kategoria Ślad GPS, MK
Jeszcze po 16tej w Bytomiu była niezła burza, a po 17ej przygotowywałem rower do względnego porządku. Tak więc przyjechałem w ostatniej chwili.
Masa pierwszy raz gościła w dzielnicy Szombierki, i w czasie przejazdu na szczęście nie padało.

Sporo nowych twarzy i liczna ekipa z Gliwic.
Dawno nie byłem na rowerku, także miałem smaki na dalszą jazdę po wszystkim. Ale byłem też głodny, więc wróciłem do domu.
Ł3:15.9 [1431,8]
Dane wycieczki: 15.90 km (0.50 km teren), czas: 01:16 h, avg:12.55 km/h, prędkość maks: 28.90 km/h
Temperatura:16.0 HR max:173 ( 88%) HR avg:120 ( 61%) Kalorie: 990 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(0)

9 dni przed Silesia Cup MTB 2010, wizja lokalna w WPKiW.

Środa, 19 maja 2010 | dodano: 19.05.2010Kategoria Ślad GPS, WPKiW
Od soboty wieczór, nieprzerwane opady. Dziś był moment, gdy na chwilę dało spokój. Ponieważ 30go maja odbywają się, w chorzowskim Parku zawody Silesia Cup MTB 2010, postanowiłem sprawdzić, jak dziś wygląda, przypuszczalna trasa tej imprezy.
Tradycyjnie chciałem dojechać do Parku, przez Żabie Doły. Było tam ponad 20cm wody, także buty znikały w wodzie.


Zaraz dalej przy Dolinie Górnika, straż miała rozłożony namiot i wypompowywała wodę z ów Doliny. Na Kościuszki w Chorzowie, widziałem z kolei, zalane ogródki działkowe.
Po 7,5 kilometrach byłem w WPKiW, i dzięki śladowi GPS, chciałem powoli przejechać trasę wyścigu.

Park po opadach jest w nie najlepszej kondycji. Na znacznej ilości ścieżek [także na planowanej trasie imprezy], są taśmy, zabraniające poruszania się po nich.

Kawałek dalej, na znacznym obszarze [także na trasie wyścigu] rozlało się, chyba, jeziorko Wesołego Miasteczka.

Woda sięga alei Żyrafy, gdzie jest do 20cm wody.

Sprawdziłem także, jak rower radzi sobie na odcinkach nie asfaltowych. A radzi sobie słabo, przedni hamulec nie hamuje na błotnych odcinkach, napęd także nie działa idealnie, nawet opony mam raczej na asfalt.

Ponieważ z czasem zrobiło się już ciemno, było mokro, drzewa niepewne, a pod kołami można było napotkać gałęzie i konary...

dlatego na około 8ym km trasy, odpuściłem jej dalsze zwiedzanie.


Ogólnie trasa wytyczona bardzo fajnie, jest sporo czasu, by wszystko przygotować. Zobaczymy jakie będę warunki 30 maja :)
Ł1:141,6 km [1572]
Dane wycieczki: 26.00 km (7.00 km teren), czas: 01:22 h, avg:19.02 km/h, prędkość maks: 45.00 km/h
Temperatura:8.9 HR max:169 ( 86%) HR avg:143 ( 73%) Kalorie: 1180 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(5)

Cisza przed burzą. Leśno asfaltowa pętla, przez DP61.

Sobota, 15 maja 2010 | dodano: 15.05.2010Kategoria Ślad GPS, WPKiW
Temp start 12, powrót 10 stopni.
Wbrew wcześniejszym prognozom, sobota wyszła w miarę pogodnie. Niby nie zimno, bo kilkanaście stopni, ale nie chciało mi się. Od rana skutecznie zniechęcał zimny wiatr, zresztą nie miałem pomysłu gdzie miałbym jechać. Potem, Formuła 1, którą nie zawsze oglądam; jednak dziś były kwalifikacje w Monte Carlo, gdzie zawsze jest ciekawie.
Ostatecznie przed wieczorem patrzę na numeryczną i postanawiać wykorzystać ostatni moment na jazdę.

Dla niewtajemniczonych, porwisty wiatr i olbrzymie opady, co najmniej przez kilka dni.

Jadę najpierw przez WPKiW, gdzie dziś odbywała się 120 wiosenna wystawa kwiatów i ogrodów. Potem chodnikiem wzdłuż ul. Bocheńskiego i w las za A4ką.
Okoliczny las poznałem zwiedzając zielony szlak pieszy, jednak dopiero dziś, poznaję całą drogę pożarową nr 61. Trochę wymagające ścieżki [często kamieniste i pagórkowate], ale dające wiele frajdy. Następnie z ul. Gościnnej, w drogę wzdłuż torów kolejowych. Fajnie się jechało [dobre tereny do jazdy], jednak przeraża ilość śmieci, wersalek itp jakie ludzie w okolicy powyrzucali.

Następnie mostkiem, przez Kłodnicę i ścieżkę przyrodniczą. Z kolei na ul. Panewnickiej wypatrzyłem, na oko 20 zakonnic.

Kieruję się (obok Kliniki) na kolejny fragment leśny [okolicę poznałem zwiedzając rowerem niemal wszystkie szlaki piesze, rok temu; od tamtej pory mam wrażenie, że znacznie poprawiono oznakowanie szlaków rowerowych]. Jadę czarnym rowerowym, a potem nad Lotnisko Muchowiec. Jechało tam 2ch rowerzystów, jeden na kolarce, drugi rowerem górskim, bardzo miło, nieformalnie, się z nimi pościgałem, aż pod stawy. Potem nad najmniejszym stawem "Trzech Stawów", gdzie było błotko, a ze stawu uszła woda :)
Powrót przez Centrum Katowic i obok Silesia City Center.
Da się odczuć wzmagający się wiatr. Robię jeszcze 2 pętle w WPKiW i powrót do domu, przed 21wszą.
Ł1:115,6 km. [1546]
Dane wycieczki: 65.50 km (16.00 km teren), czas: 03:05 h, avg:21.24 km/h, prędkość maks: 45.30 km/h
Temperatura:11.0 HR max:175 ( 89%) HR avg:146 ( 74%) Kalorie: 2959 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(3)

Nocna przygoda 2

Piątek, 14 maja 2010 | dodano: 14.05.2010Kategoria Ślad GPS
Temp start 11, powrót 10 stopni.
By odczarować choć trochę pogodę, postanawiam około godziny 00:00 w Piątek, kolejny raz wyruszyć na nocną jazdę. Mam zamiar zrobić 50km i zakładam, że do 2:30 (razem z postojami) będę w domu [w końcu o 6ej trzeba wstać, by rozpocząć nowy dzień].
Patrzę szybko na numeryczną, powinienem zdążyć przed opadami.

Jadę na Miechowice. Dalsza droga przecina ciemne lasy, co jest dla mnie ciągle nowym doznaniem.

Słyszę po bokach łamiące się gałęzie. Ludzka psychika jest niesamowita w takich momentach. Szmery, zwidy, omamy; czy coś chce mnie zaatakować, czy raczej przede mną ucieka? :)
Stosunkowo szybko jestem na Helence. Później Stolarzowice i dodatkowe atrakcje, brud i wykopy na drodze, w związku z budową autostrady. I kolejny fragment przez las na Stroszek. Robię w połowie fotkę.

Teraz na [także ciemną] ul. Knosały, kierunek Radzionków.
O godz. 1:15 czekam, aż przejedzie pociąg.


I na Kozłową Górę. Na 31km zaczyna lekko kropić, ale nie pada.
Na ul. Strzelców Bytomskich typowy rozpraszacz uwagi, działa nawet nocą.


Motyw przemijania: sporo kapliczek, krzyży, zniczy, rozświetlony cmentarz na trasie.
Zwierzaki: na Radzionkowie ledwo ominąłem jeża, na Kozłowej Górze, uciekało coś z długim ogonem, może mały lis? W Piekarach, coś nie małego, nawet wskoczyło do stawu.

Prawie pod domem, na zakończenie nocnej jazdy © fredziomf

"Aktualny czas" to godzina, "czas" to czas jazdy.
Ł1:50,1 km. [1480,5]
Dane wycieczki: 50.10 km (0.50 km teren), czas: 02:14 h, avg:22.43 km/h, prędkość maks: 41.30 km/h
Temperatura:10.5 HR max:168 ( 86%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 2133 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(5)

Lasy, lasy do Kokotka i stawu Posmyk + Wymuszona hulajnoga.

Niedziela, 9 maja 2010 | dodano: 10.05.2010Kategoria Ślad GPS, 100-150 km
Cadence avg:74
Temp start 17, powrót 11 stopni.
Późnym popołudniem postanawiam wyjść na rower do lasu. Czekałem, aż ścieżki troszkę przeschną po porannych opadach.
Najpierw spokojnie DK11 na Tarnowskie Góry, dalej zgodnie, ze znanym sobie, czarnym szlakiem pieszym.

Następnie krążenie po singletrack'ach, a potem szerszych duktach, nieopodal stawów w Pniowcu.

Po ponad 30tu km (13tu po lesie), postanawiam, że jadę nad staw Posmyk. Jeden warunek, dojadę tam lasem.
Jadę chwilę ul. Jagodową, i odbijam w kolejną leśną ścieżkę. UMPpcPL, czyli fajna bezpłatna mapa GPS, ma w okolicy naniesione wszystkie ważne drogi oraz lasy, brakuje jednak ścieżek leśnych.

Tym większa przygoda, widzę dokładnie obrys lasów i odległość od dróg, ale drogi leśne muszę wybierać w ciemno, obserwując jedynie zostawiony swój ślad na mapie.

Na 38ym kilometrze docieram pod jakieś zakłady w okolicy Boruszowic.

Jadę chwile asfaltem, by za Kolonią Osiek, wjechać znowu w las.
Za 41szym kilometrem odkrywam, usytuowaną na małym wzniesieniu, najprawdopodobniej, kolejną dostrzegalnię pożarową.

Na drodze leśnej występują kałuże, ale ogólnie warunki są dobre. Co więcej jest lekko pagórkowato, co jest przyjemne.

Przed 44ym kilometrem, na miejscu postojowym, przyglądam się mapie. Jestem praktycznie w środku olbrzymiego lasu, a moim celem jest staw u góry mapy.

Szybko przecinam drogę 907 i szukam ładnej ścieżki, by wjechać dalej w las.
W pewnym momencie ucieka przede mną jakieś 6-7 saren.
Zmartwieniem jest natomiast rzeka Mała Panew. Muszę przez nią przejechać, a nie wiem gdzie znajdę most.
Trzymam się czarnego szlaku pieszego. Tylko na GPSie widzę rzekę, jakieś 200 metrów ode mnie, ja niestety jadę wzdłuż niej i to w bok od celu. Nie wygląda na to, by dało się ją przejechać.
Ścieżka staje się bardziej piaszczysta, a tego mój rower nie lubi.
Szukam możliwości odbicia w bok, ale odstrasza tabliczka "Ostoja zwierzyny". W końcu odbijam w bok, ale po 100 metrach droga powraca tam, skąd skręcałem.
Na 53im kilometrze docieram do leśniczówki.
Zaraz za nią piękna polana.

Chwilę później jest upragniony most. Mała Panew, jest całkiem szeroka.

To już Kokotek, kręcę się trochę po okolicy.

Na 59tym km, w końcu docieram nad staw Posmyk, który jest większy niż myślałem. Jadę gruntową nierówną drogą, wzdłuż jeziorka.

Próbuje okrążyć jeziorko lub dotrzeć do mniejszego okolicznego stawu, jednak w pewnym momencie rezygnuję, skrót przez pola także nie trafiony. Były one podmokłe, więc zawracam.
Na 65 km odkrywam, ścieżkę rowerową wzdłuż DK11. Ścieżka dobrze zrobiona, odpowiednio oddalona od drogi, czujemy się jak na leśnej drodze.

Jak się okazuje jest to trasa nr 15, ma ok 7,7 km i łączy Dziewiczą Górę z Kokotkiem.

Przejechałem dziś 41km ścieżek leśnych, jest to ogrom jak dla mnie.
W drogę powrotną wybieram mało uczęszczane asfaltowe drogi, kieruję się na Krupski Młyn i Odmuchów, przecinając ciągle las. Dalszą drogę znam m.in. z wycieczki do Toszka.
Na 102km ubieram ciepłą kurtkę i śmiało podążam do domu.

Na 5,5km przed domem, czyli jakieś 15 min drogi, niespodzianka. Chcę wystartować mocniej ze świateł na Karbiu, i zrywa mi się łańcuch, a ja zostaję na środku jezdni. Po oględzinach okazuje się, że nie poszedł łańcuch a spinka.
No trudno, sięgam po zapasową spinką, którą zawszę mam, i co? Dziś jej nie miałem. No dobra, sięgam po pieniądze na bus czy tramwaj, i co? Wydałem na majówce, i z pośpiechu, dziś sobie nie zabrałem. Pech.
Po chwili namysłu [czy dzwonić po transport, czy jechać busem na gapę] postanawiam wrócić na hulajnodze!
Chwila pieszo, a następnie 700 metrów chodnikiem wzdłuż wiaduktu (bo z górki), jadę 16-18km/h na luzie prawie pod Urząd Skarbowy. Potem po 100 metrach piechotą, wchodzę na drogę i z prędkością około 15km/h jadę na luzie do Urzędu Miasta, wpatrując się w sygnalizację, modlę się, by nie złapało mnie czerwone.
Dalej było trudniej, ale ostatnie ponad 5 km dojechałem/doszedłem, ze średnią prędkością aż 8.8km/h.
Ł2:178,1 km. [1099,1]
Dane wycieczki: 121.30 km (41.20 km teren), czas: 06:09 h, avg:19.72 km/h, prędkość maks: 52.60 km/h
Temperatura:15.0 HR max:173 ( 88%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 5556 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(11)

Nocną po okolicy.

Piątek, 7 maja 2010 | dodano: 08.05.2010Kategoria Ślad GPS
Cadence avg:77
Temp start 12, powrót 9 stopni.
Kupiłem nową baterie do czujnika kadencji, i na razie hula. Prognozy na weekend nie najlepsze. Godzina 22:30 wyruszam, w nocną przejażdżkę po okolicy.

Jeździło się nie najgorzej, jedynie w powietrzu wisiały wszystkie dymy, miejscami była mgła i odczuwalny był charakterystyczny smrodek.

Gdybym nie miał dobrych lampek, to bym zawrócił i wracał inną drogą.

Byłem w domu, w sobotę o pierwszej w nocy.
Ł2:56,8 km. [977,8]
Dane wycieczki: 56.80 km (0.50 km teren), czas: 02:23 h, avg:23.83 km/h, prędkość maks: 45.20 km/h
Temperatura:10.0 HR max:172 ( 88%) HR avg:142 ( 72%) Kalorie: 2380 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(7)