- Kategorie:
- 100-150 km.20
- 150-200 km.5
- 70-100 km.55
- MK.13
- Pieszym szlakiem.45
- Ślad GPS.100
- VP.10
- WPKiW.184
Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2011
Dystans całkowity: | 362.24 km (w terenie 73.59 km; 20.32%) |
Czas w ruchu: | 18:42 |
Średnia prędkość: | 19.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.61 km/h |
Suma podjazdów: | 327 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (83 %) |
Suma kalorii: | 12293 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 72.45 km i 3h 44m |
Więcej statystyk |
Niby tylko spacer, ale...
Poniedziałek, 31 stycznia 2011 | dodano: 01.02.2011Kategoria Ślad GPS
Nie czuję się jeszcze całkiem zdrowo, by jeździć na rowerze. Postanowiłem się jakoś poruszać.
Jak się potem miało okazać, był to trochę dalszy spacer. Liczba km na koniec, mnie zaskoczyła.
Udałem się piechotą, w okolice Żabich Dołów. Przy okazji chciałem odkryć, trzy skrzynki geocache.
Przy Dolinie Górnika, dowiedziałem się o istnieniu starego basenu. [Tak, tak. To ta sama Dolina Górnika, którą niby znam i mijam niezliczoną liczbę razy]
Trzeci skarb, wymagał większego wysiłku.
Droga prowadziła, najpierw między zamarzniętymi jeziorami.
Potem przez małą ruinę (widoczną poniżej, po lewej stronie)
Widać już przeciwnika :)
Oczywiście znam to miejsce, ale zimą nigdy się nie wdrapywałem. A trzeba tak ja widać.
A na górze, zastałem zimę :)
Z czasem coraz mniej widać, zaplanowany powrót z drugiej strony hałdy, także się nie udał (bo hałdy trochę zniknęło)
A więc trzeba wracać, po śladzie GPS, w dół trochę uważniej.
Mimo znalezienia tylko 1go z trzech skarbów, fajny, aż 9cio kilometrowy spacer.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jak się potem miało okazać, był to trochę dalszy spacer. Liczba km na koniec, mnie zaskoczyła.
Udałem się piechotą, w okolice Żabich Dołów. Przy okazji chciałem odkryć, trzy skrzynki geocache.
Przy Dolinie Górnika, dowiedziałem się o istnieniu starego basenu. [Tak, tak. To ta sama Dolina Górnika, którą niby znam i mijam niezliczoną liczbę razy]
Trzeci skarb, wymagał większego wysiłku.
Droga prowadziła, najpierw między zamarzniętymi jeziorami.
Potem przez małą ruinę (widoczną poniżej, po lewej stronie)
Widać już przeciwnika :)
Oczywiście znam to miejsce, ale zimą nigdy się nie wdrapywałem. A trzeba tak ja widać.
A na górze, zastałem zimę :)
Z czasem coraz mniej widać, zaplanowany powrót z drugiej strony hałdy, także się nie udał (bo hałdy trochę zniknęło)
A więc trzeba wracać, po śladzie GPS, w dół trochę uważniej.
Mimo znalezienia tylko 1go z trzech skarbów, fajny, aż 9cio kilometrowy spacer.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Archiwalny rower cz. 5 z 5. Trzy zbiorniki wodne.
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 29.01.2011
Bolące od kilku dni ucho, uwięziło mnie w domu. Wyszperałem kilka archiwalnych zdjęć z kompa. I tak na szybko, powstał pięcioczęściowy archiwalny rower :)
Wycieczka z lipca 2007 roku, nad wodę.
Najpierw Rogoźnik.
Przez Wymysłów.
Oraz Świerklaniec.
I nad jezioro Chechło-Nakło.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z lipca 2007 roku, nad wodę.
Najpierw Rogoźnik.
Przez Wymysłów.
Oraz Świerklaniec.
I nad jezioro Chechło-Nakło.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Archiwalny rower cz. 4 z 5. Piekary Śl.
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 29.01.2011
Bolące od kilku dni ucho, uwięziło mnie w domu. Wyszperałem kilka archiwalnych zdjęć z kompa. I tak na szybko, powstał pięcioczęściowy archiwalny rower :)
Wycieczka z 01.07.2007 roku.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z 01.07.2007 roku.
01.07.2007 r. - na piekarskim kopcu© fredziomf
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Archiwalny rower cz. 3 z 5. Między Bytomiem i Chorzowem.
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 29.01.2011
Bolące od kilku dni ucho, uwięziło mnie w domu. Wyszperałem kilka archiwalnych zdjęć z kompa. I tak na szybko, powstał pięcioczęściowy archiwalny rower :)
Wycieczka z dnia 03.05.2007 roku.
Okoliczny krajobraz.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z dnia 03.05.2007 roku.
Okoliczny krajobraz.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Archiwalny rower cz. 2 z 5. Rzeźby w Parku w Chorzowie.
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 29.01.2011
Bolące od kilku dni ucho, uwięziło mnie w domu. Wyszperałem kilka archiwalnych zdjęć z kompa. I tak na szybko, powstał pięcioczęściowy archiwalny rower :)
Wycieczka z dnia 10.03.2007 roku.
Jeździłem wtedy, na rowerze MTB Author Profile SX 19.5".
Jazda po całym WPKiW, głównie zwiedzanie rzeźb.
Trzy pierwsze fontanny, odnowione wówczas przez sponsora parku, markę Tyskie.
Foki
Ryby
Pelikany
Zoo :)
Wygląd stadionu - marzec 2007 rok.
I wokół WPKiW.
Nawet rower się załapał na fotkę :)
Poniżej "Dwie góralki" Jerzy Kwiatkowski.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z dnia 10.03.2007 roku.
Jeździłem wtedy, na rowerze MTB Author Profile SX 19.5".
Jazda po całym WPKiW, głównie zwiedzanie rzeźb.
Trzy pierwsze fontanny, odnowione wówczas przez sponsora parku, markę Tyskie.
Foki
Ryby
Pelikany
Zoo :)
Wygląd stadionu - marzec 2007 rok.
I wokół WPKiW.
Nawet rower się załapał na fotkę :)
Poniżej "Dwie góralki" Jerzy Kwiatkowski.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Archiwalny rower cz. 1 z 5. Kopiec.
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 29.01.2011
Bolące od kilku dni ucho, uwięziło mnie w domu. Wyszperałem kilka archiwalnych zdjęć z kompa. I tak na szybko, powstał pięcioczęściowy archiwalny rower :)
Wycieczka z dnia 04.09.2005 roku.
Ile frajdy dawało, podjechanie całego podjazdu, pod kopiec. Pierwsza fotka uległa cenzurze.
Wypoczynek na polanie.
Panorama na Piekary Śląskie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z dnia 04.09.2005 roku.
Ile frajdy dawało, podjechanie całego podjazdu, pod kopiec. Pierwsza fotka uległa cenzurze.
Wypoczynek na polanie.
Panorama na Piekary Śląskie.
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka zainspirowana przez Geocaching. Chrobakowe, Grodków
Wtorek, 25 stycznia 2011 | dodano: 25.01.2011Kategoria Ślad GPS
Gdy niedawno zmieniłem model GPSa, który używam na rowerze, zainteresowało mnie także co to jest, i na czym polega Geocaching.
Nie wiem czy wciągnie mnie szukanie skarbów, jednak już dziś widzę, że mapa ukrytych skarbów, może służyć, także jako kopalnia ciekawych miejsc i inspiracji na wycieczki rowerowe.
Dzięki mapce na stronie OpenCaching PL, wybrałem trzy ciekawe miejsca, które miały urozmaicić dzisiejszą jazdę.
Warunki zimowe. Razem z postojami, spędziłem ponad 3:40 godziny na powietrzu, w ciągle padającym śniegu.
Pierwszy cel, to Centrum mojego miasta.
Otóż przy ul. Piłsudskiego 5 (w miejscu po wielokroć przeze mnie mijanym) chcę zobaczyć "bytomskiego smoka", o którego istnieniu nie wiedziałem.
Oto i on:
Druga wybrana skrzynka geocache, znajduje się w Rogoźniku.
Jadę przez Dobieszowice, zatrzymując się dłużej przy A Jedynce.
Taka biała droga, jest dużo lepsza, od śnieżnej brei w mieście.
Docieram do drugiej skrzynki."Rogoźnik - Źródełko"
Na miejscu pełne zaskoczenie.
Kieruję się na Chrobakowice - i na jedną z niewielu dróg, której jeszcze nie znam, w tej okolicy.
Drogi na szczęście nie są oblodzone. Jedyny problem to brak hamulców z górki, i tańczący łańcuch po kasecie, gdy trzeba pod górę.
Przed Toporowicami odbijam w prawo. Przede mną wyczekiwany nieznany fragment.
Ku mojemu zdziwieniu, na jednym z skrzyżowań, odkrywam ciekawą kaplicę.
Jadę do Malinowic. Ale póki co wiatr, że głowę chce urwać, i ciągle lekko pruszy.
Małe wzniesienie za mną i jestem w Psarach. Tam na bocznej ulicy, odkrywam poniższą tablicę.
Do Grodkowa i trzeciej skrzynki już niedaleko. Ostatecznie docieram pod skrzynkę "Tam gdzie widać to czego nie widać"
Zgodnie z opisem, mam wypatrywać, oddalonego stamtąd o około 4.5km, Zamku w Będzinie. Początkowo go nie widzę, a widzialność dziś to ponad 6km.
Myślę sobie o co tu chodzi i po chwili dostaję ataku śmiechu.
Jest zamek.
Powrót męczący, ponieważ lekkie opady, od Wojkowic przekształcają się w śnieżycę.
Podjazdy wg SportTracks: 421, wg GPSa więcej.
Kadencja: avg 67,2, max 102,9.
Ł2:
Temperatura:-2.0 HR max:175 ( 90%) HR avg:157 ( 81%) Kalorie: 1977 (kcal)
Nie wiem czy wciągnie mnie szukanie skarbów, jednak już dziś widzę, że mapa ukrytych skarbów, może służyć, także jako kopalnia ciekawych miejsc i inspiracji na wycieczki rowerowe.
Dzięki mapce na stronie OpenCaching PL, wybrałem trzy ciekawe miejsca, które miały urozmaicić dzisiejszą jazdę.
Warunki zimowe. Razem z postojami, spędziłem ponad 3:40 godziny na powietrzu, w ciągle padającym śniegu.
Pierwszy cel, to Centrum mojego miasta.
Otóż przy ul. Piłsudskiego 5 (w miejscu po wielokroć przeze mnie mijanym) chcę zobaczyć "bytomskiego smoka", o którego istnieniu nie wiedziałem.
Oto i on:
Druga wybrana skrzynka geocache, znajduje się w Rogoźniku.
Jadę przez Dobieszowice, zatrzymując się dłużej przy A Jedynce.
Taka biała droga, jest dużo lepsza, od śnieżnej brei w mieście.
Docieram do drugiej skrzynki."Rogoźnik - Źródełko"
Na miejscu pełne zaskoczenie.
Kieruję się na Chrobakowice - i na jedną z niewielu dróg, której jeszcze nie znam, w tej okolicy.
Drogi na szczęście nie są oblodzone. Jedyny problem to brak hamulców z górki, i tańczący łańcuch po kasecie, gdy trzeba pod górę.
Przed Toporowicami odbijam w prawo. Przede mną wyczekiwany nieznany fragment.
Ku mojemu zdziwieniu, na jednym z skrzyżowań, odkrywam ciekawą kaplicę.
Jadę do Malinowic. Ale póki co wiatr, że głowę chce urwać, i ciągle lekko pruszy.
Małe wzniesienie za mną i jestem w Psarach. Tam na bocznej ulicy, odkrywam poniższą tablicę.
Do Grodkowa i trzeciej skrzynki już niedaleko. Ostatecznie docieram pod skrzynkę "Tam gdzie widać to czego nie widać"
Zgodnie z opisem, mam wypatrywać, oddalonego stamtąd o około 4.5km, Zamku w Będzinie. Początkowo go nie widzę, a widzialność dziś to ponad 6km.
Myślę sobie o co tu chodzi i po chwili dostaję ataku śmiechu.
Jest zamek.
Powrót męczący, ponieważ lekkie opady, od Wojkowic przekształcają się w śnieżycę.
Podjazdy wg SportTracks: 421, wg GPSa więcej.
Kadencja: avg 67,2, max 102,9.
Ł2:
Dane wycieczki:
58.70 km (15.60 km teren), czas: 03:07 h, avg:18.83 km/h,
prędkość maks: 43.60 km/hTemperatura:-2.0 HR max:175 ( 90%) HR avg:157 ( 81%) Kalorie: 1977 (kcal)
Walka, nie tylko z dystansem. Mokro i niemiło, ale pierwsza setka jest
Środa, 19 stycznia 2011 | dodano: 19.01.2011Kategoria 100-150 km, Ślad GPS
Mimo zapowiadanego na dziś, co najmniej przelotnego deszczu, postanawiam ten dzień spędzić na rowerze. Myślę o około 150km i wyruszam, trochę później niż chciałem, około 9:30.
Już od pierwszych kilometrów, jedzie mi się źle i jakoś ciężko.
Jadę na Radzionków. Po około 10 kilometrach, robię sobie, prawie 10 min przerwę przy sadach, bo tętno wysokie.
Stwierdzam, że ubrałem się za ciepło, zmieniam rękawiczki na lżejsze.
Trzymam się wyznaczonej trasy. Jest mokro, pada nie przeszkadzająca mżawka. Wracam na Centrum, omijając mały korek na ul. Strzelców Bytomskich.
Słyszę jednak, niepokojące dźwięki z okolic suportu. Okazuje się, że luźna jest lewa korba, na szczęście mam czym to przykręcić.
Wracam do tradycji, to moja pierwsza jazda z bidonem od dawna. Trzeba posmarować także napęd. To zaledwie20ty kilometr, a mam już 30 minut postojów :(
Zaczyna padać, a ja nie opuściłem, jeszcze nawet miasta. Myślę sobie: może dojadę chociaż do Toszka.
W Ptakowicach zastanawiam się czy chwilę nie przeczekać, ale jadę dalej.
[P.S. Jeśli ktoś ma sokoli wzrok, to na powyższym zdjęciu dostrzeże psa, któremu mokro nie straszne.]
Szybko, bo już w Kamieńcu zastaję poprawę pogody. Ale dalej jest mokro, temperatura poniżej 3ech stopni.
Z innych atrakcji, jedziemy pod górę.
Teraz kierunek Toszek. Pola, mgła, trochę nużąca (bo znana) droga.
Po 60ciu km, w końcu tu docieram. Poniżej widok na zamek.
Teraz coś nowego, pierwszy raz jadę drogą na Sarnów. Poniżej widok na Sarnowską Górę [292m].
Z innych urozmaiceń, remont kanalizacji. Kolejny podjazd mnie mocno zaskakuje.
Pustka, przestrzeń, brak aut. Patrząc w obie strony na boki, po kilka kilometrów pól, a my w środku na niezłym asfalcie. Trochę wietrznie i przyciągające uwagę poniższe drzewo.
Docieram do Świbie (około 69ty km).
Zbierają się, groźnie wyglądające chmury. A krajobraz, ciągle wiejski.
Znowu mocniejszy i krótki deszcz. Poniżej torowisko w Raduniu, jechałem tamtędy już dłuższy czas temu, a robotnicy ciągle obecni.
Plany były inne, ale przy drodze 907, podejmuję decyzję o skróceniu wycieczki.
Czas w mokrych warunkach, daje się odczuć.
Wracam zatem przez Wielowieś.
A to już (poniżej) między Księżym Lasem, a Wilkowicami. Teoretycznie blisko, oziębia się.
Ostatnie 17,5 km niby niewiele, ale podjazd przed Ptakowicami, podjazd do DK 78 oraz małe wzniesienie na Stolarzowickiej, trochę spowalnia.
Bytom, pochwalnie przywitał mnie śniegiem.
Podjazdy wg SportTracks: 515, wg GPSa dużo więcej.
Kadencja: avg 61,5, max 102,8.
Ł2:
Temperatura:1.9 HR max:181 ( 93%) HR avg:155 ( 80%) Kalorie: 4178 (kcal)
Już od pierwszych kilometrów, jedzie mi się źle i jakoś ciężko.
Jadę na Radzionków. Po około 10 kilometrach, robię sobie, prawie 10 min przerwę przy sadach, bo tętno wysokie.
Stwierdzam, że ubrałem się za ciepło, zmieniam rękawiczki na lżejsze.
Trzymam się wyznaczonej trasy. Jest mokro, pada nie przeszkadzająca mżawka. Wracam na Centrum, omijając mały korek na ul. Strzelców Bytomskich.
Słyszę jednak, niepokojące dźwięki z okolic suportu. Okazuje się, że luźna jest lewa korba, na szczęście mam czym to przykręcić.
Wracam do tradycji, to moja pierwsza jazda z bidonem od dawna. Trzeba posmarować także napęd. To zaledwie20ty kilometr, a mam już 30 minut postojów :(
Zaczyna padać, a ja nie opuściłem, jeszcze nawet miasta. Myślę sobie: może dojadę chociaż do Toszka.
W Ptakowicach zastanawiam się czy chwilę nie przeczekać, ale jadę dalej.
[P.S. Jeśli ktoś ma sokoli wzrok, to na powyższym zdjęciu dostrzeże psa, któremu mokro nie straszne.]
Szybko, bo już w Kamieńcu zastaję poprawę pogody. Ale dalej jest mokro, temperatura poniżej 3ech stopni.
Z innych atrakcji, jedziemy pod górę.
Teraz kierunek Toszek. Pola, mgła, trochę nużąca (bo znana) droga.
Po 60ciu km, w końcu tu docieram. Poniżej widok na zamek.
Teraz coś nowego, pierwszy raz jadę drogą na Sarnów. Poniżej widok na Sarnowską Górę [292m].
Z innych urozmaiceń, remont kanalizacji. Kolejny podjazd mnie mocno zaskakuje.
Pustka, przestrzeń, brak aut. Patrząc w obie strony na boki, po kilka kilometrów pól, a my w środku na niezłym asfalcie. Trochę wietrznie i przyciągające uwagę poniższe drzewo.
Docieram do Świbie (około 69ty km).
Zbierają się, groźnie wyglądające chmury. A krajobraz, ciągle wiejski.
Znowu mocniejszy i krótki deszcz. Poniżej torowisko w Raduniu, jechałem tamtędy już dłuższy czas temu, a robotnicy ciągle obecni.
Plany były inne, ale przy drodze 907, podejmuję decyzję o skróceniu wycieczki.
Czas w mokrych warunkach, daje się odczuć.
Wracam zatem przez Wielowieś.
A to już (poniżej) między Księżym Lasem, a Wilkowicami. Teoretycznie blisko, oziębia się.
Ostatnie 17,5 km niby niewiele, ale podjazd przed Ptakowicami, podjazd do DK 78 oraz małe wzniesienie na Stolarzowickiej, trochę spowalnia.
Bytom, pochwalnie przywitał mnie śniegiem.
Podjazdy wg SportTracks: 515, wg GPSa dużo więcej.
Kadencja: avg 61,5, max 102,8.
Ł2:
Dane wycieczki:
114.70 km (1.00 km teren), czas: 05:27 h, avg:21.05 km/h,
prędkość maks: 48.61 km/hTemperatura:1.9 HR max:181 ( 93%) HR avg:155 ( 80%) Kalorie: 4178 (kcal)
Mokry trening, w nowych rękawiczkach.
Środa, 12 stycznia 2011 | dodano: 12.01.2011Kategoria Ślad GPS
Mam ochotę się dziś zmęczyć. Wybieram ponad 50cio km jazdę poza miastem, z kilkoma podjazdami.
Pochmurno, a na jezdni mokro. I tak będę brudny, nieważne. A właściwie, chciałbym aby padało. Zakładam na pierwszą jazdę: teoretycznie wodoodporne i najdroższe rękawiczki, jakie kiedykolwiek kupiłem.
I jak na życzenie, od Miechowic, mały deszcz, ale dający prosto w twarz i w brodę.
Jadę przez Zbrosławice, dawno tu nie byłem.
Mijam siwy dym :P
Małej serpentynki, także nie pamiętałem, choć o podjeździe z Kamieńca na Księży Las, pamiętam doskonale.
Po 3/4ych drogi na Księży Las, willa, lub coś z dłuugim ogrodzeniem. Niestety, nie wiem czy to jest prywatna posiadłość, czy ciekawe miejsce.
Cały czas coś tam kapie z góry, po wykonaniu poniższej fotki opady się nasilają.
Prawie do Miedar, wpadłem w rytm i niewiele pamiętam z tego fragmentu :)
Tarnowskie Góry witają mnie dobrą pogodą, powrót oblatanymi jezdniami.
Stosunkowo wysokie średnie tętno, 83%Max HR
Podjazdy wg SportTracks: 401,5m.
Kadencja: avg 68, max 105,4.
Ł2:176,5 km. [2276,5]
Temperatura:3.3 HR max:182 ( 94%) HR avg:161 ( 83%) Kalorie: 2550 (kcal)
Pochmurno, a na jezdni mokro. I tak będę brudny, nieważne. A właściwie, chciałbym aby padało. Zakładam na pierwszą jazdę: teoretycznie wodoodporne i najdroższe rękawiczki, jakie kiedykolwiek kupiłem.
I jak na życzenie, od Miechowic, mały deszcz, ale dający prosto w twarz i w brodę.
Jadę przez Zbrosławice, dawno tu nie byłem.
Mijam siwy dym :P
Małej serpentynki, także nie pamiętałem, choć o podjeździe z Kamieńca na Księży Las, pamiętam doskonale.
Po 3/4ych drogi na Księży Las, willa, lub coś z dłuugim ogrodzeniem. Niestety, nie wiem czy to jest prywatna posiadłość, czy ciekawe miejsce.
Cały czas coś tam kapie z góry, po wykonaniu poniższej fotki opady się nasilają.
Prawie do Miedar, wpadłem w rytm i niewiele pamiętam z tego fragmentu :)
Tarnowskie Góry witają mnie dobrą pogodą, powrót oblatanymi jezdniami.
Stosunkowo wysokie średnie tętno, 83%Max HR
Podjazdy wg SportTracks: 401,5m.
Kadencja: avg 68, max 105,4.
Ł2:176,5 km. [2276,5]
Dane wycieczki:
68.40 km (0.99 km teren), czas: 03:09 h, avg:21.71 km/h,
prędkość maks: 43.20 km/hTemperatura:3.3 HR max:182 ( 94%) HR avg:161 ( 83%) Kalorie: 2550 (kcal)
Przez Dobieszowice, nad j. Pogoria IV po śniegu. Powrót przez Wojkowice.
Stosunkowo ciepło, wyruszam późnym popołudniem, w planie około 70km.
Jadę przez Dobieszowice. Chcę zobaczyć aktualny wygląd miejsca, przecięcia z A Jedynką.
Prawie na szczycie podjazdu, jeszcze trzeba zrobić, bonusowe małe kółeczko, a mnie dziś przyszło dodatkowe wyprzedzanie, na ostatnich metrach podjazdu.
Od Rogoźnika droga mniej przyjazna. Poniżej ul. Węgroda, lubię ten mały podjazd latem.
Jadę przez małe miejscowości, potrzebna wzmożona koncentracja. Opona z kolcami, z jednej strony spowalnia na asfalcie, z drugiej, daje bezpieczeństwo antypoślizgowe.
Dopiero ul. Marianki całkiem biała. I w końcu nad Jeziorem.
Na fotce poniżej spacerowicze po zmroku, po zamrożonym jeziorze. [Ja mam strach, a może respekt, tak chodzić czy jeździć].
No i to po co tu przyjechałem. Ogrom białej przestrzeni oraz 5,5 kilometrowa jazda po śniegu, w świetle lampy.
Niekiedy więcej zawianego śniegu i trudniejsza jazda. Już bliżej niż dalej do ul. Ujejskiej.
Okrążam wszystkie Pogorie i wracam asfaltem, w kierunku Parku Zielona.
Powrót męczący, sporo wzniesień. I kondycja jeszcze nie ta.
Poniżej widok na Będzin, z ul. Wolności.
Między Piekarami, a Bytomiem zmiany organizacji ruchu i ruch samochodowy, utrzymuje tętno na stałym wysokim poziomie.
Wg Sporttracks, czyli rygorystycznie licząc około 422 metry w górę. Ale umęczyłem się jakbym zrobił ze 150 kilometrów.
Kadencja: avg 69, max 107,9.
Ł2:186 km. [2286]
Temperatura:1.7 HR max:178 ( 91%) HR avg:158 ( 81%) Kalorie: 2470 (kcal)
Jadę przez Dobieszowice. Chcę zobaczyć aktualny wygląd miejsca, przecięcia z A Jedynką.
Prawie na szczycie podjazdu, jeszcze trzeba zrobić, bonusowe małe kółeczko, a mnie dziś przyszło dodatkowe wyprzedzanie, na ostatnich metrach podjazdu.
Od Rogoźnika droga mniej przyjazna. Poniżej ul. Węgroda, lubię ten mały podjazd latem.
Jadę przez małe miejscowości, potrzebna wzmożona koncentracja. Opona z kolcami, z jednej strony spowalnia na asfalcie, z drugiej, daje bezpieczeństwo antypoślizgowe.
Dopiero ul. Marianki całkiem biała. I w końcu nad Jeziorem.
Na fotce poniżej spacerowicze po zmroku, po zamrożonym jeziorze. [Ja mam strach, a może respekt, tak chodzić czy jeździć].
No i to po co tu przyjechałem. Ogrom białej przestrzeni oraz 5,5 kilometrowa jazda po śniegu, w świetle lampy.
Niekiedy więcej zawianego śniegu i trudniejsza jazda. Już bliżej niż dalej do ul. Ujejskiej.
Okrążam wszystkie Pogorie i wracam asfaltem, w kierunku Parku Zielona.
Powrót męczący, sporo wzniesień. I kondycja jeszcze nie ta.
Poniżej widok na Będzin, z ul. Wolności.
Między Piekarami, a Bytomiem zmiany organizacji ruchu i ruch samochodowy, utrzymuje tętno na stałym wysokim poziomie.
Wg Sporttracks, czyli rygorystycznie licząc około 422 metry w górę. Ale umęczyłem się jakbym zrobił ze 150 kilometrów.
Kadencja: avg 69, max 107,9.
Ł2:186 km. [2286]
Dane wycieczki:
78.20 km (19.00 km teren), czas: 04:07 h, avg:19.00 km/h,
prędkość maks: 43.61 km/hTemperatura:1.7 HR max:178 ( 91%) HR avg:158 ( 81%) Kalorie: 2470 (kcal)