- Kategorie:
- 100-150 km.20
- 150-200 km.5
- 70-100 km.55
- MK.13
- Pieszym szlakiem.45
- Ślad GPS.100
- VP.10
- WPKiW.184
Virtual Partner z 26 stycznia 2009; Pyrzowice, budowana A1
Środa, 3 marca 2010 | dodano: 03.03.2010Kategoria VP
Cadence avg:77
Tym razem porównywałem się ze swoim cieniem, z 26 stycznia 2009 roku. Pogoda bardzo marcowa, ostre słońce, śnieg, duży (zimny) wiatr, wszystko na zmianę.
Oto ubiegłoroczny ślad:
Najpierw jadę wzdłuż obwodnicy, udało mi się zrobić 100 metrową przewagę.
W Piekarach, w związku z budowaną autostradą, trochę zamieszania i brudu na drodze.
W Bobrownikach udało mi się odskoczyć na 1 km, ale na pobliskim podjeździe zacząłem tracić, postanowiłem bronić tego 1go kilometra.
W Wojkowicach odskoczyłem na 1,7 km przewagi, ale na każdym podjeździe spadało, gdy ja się męczyłem, mój cień przyśpieszał na poprzednim zjeździe.
W tym momencie padał mały nie przeszkadzający śnieg.
W Rogoźniku odskoczyłem już na ponad 2km, ale na ul. Węgroda, bardzo wiało. Polonez z przeciwka wjechał w dziurę i mnie ochlapał, na szczęście nie po twarzy.
Jadąc do Siemonii mijały mnie ciężarówy, generalnie wzdłuż całej trasy, równolegle do mnie, prowadzone były prace budowlane A jedynki.
W Myszkowicach był największy podjazd, na którym traciłem. Pogoda znowu się zmieniła, wiało.
Na powyższej panoramie, w oddali czerwony dach kościółka, obok którego będę przejeżdżał w drodze powrotnej.
Ostatecznie jednak, po ponad 30tu kilometrach, przy pasie startowym Lotniska, miałem dobre wyniki.
2.7km przewagi nad moim cieniem.[ja dziś czarna kropka, mój cień jasna kropka]
"Czas do nast" pokazuje, w ile minut dziś, powinienem dotrzeć do końca.
"Czas do celu", czas dotarcia w porównywanym przejeździe.
Widziałem podświetlony pas startowy, ale żadem samolot nie lądował.
W dalszej drodze w Ożarowicach, mini śnieżyca i boczny wiatr. Czekał mnie podjazd, do Sączowa, a ja jeszcze przed nim, czułem się bez sił.
Szybko przewaga spadła do 2km.
Jakoś się przepchałem i odżyłem dopiero, gdy droga na chwilę weszła w las, i przestało wiać. Ale z innych atrakcji znowu mijały mnie ciężarówy.
Jeszcze niedawno po tym wyciętym lasku jeździłem, na szczęście trochę go tam jeszcze zostało.
Do Dobieszowic towarzyszyły mi cieżarówy, na szczęście ładnie omijały pustym pasem. Pogoda znowu, trochę słońca, trochę wiatru.
A w mojej walce z cieniem, po trochu traciłem.
W samych Piekarach, niestety coraz mocniej sypało. Przed bazyliką przewaga stopniała do niebezpiecznych 1,5km.
W Bytomiu już słonecznie.
Na niespełna 3km przed domem, przysporzyłem sobie stresu, przez jednego kierowce.
Jechałem główną drogą i zobaczyłem, że z ulicy, po mojej prawej podjechało auto. Kierowca w ogóle na mnie nie patrzył i zrobił lekki ruch do przodu.
Oczami wyobraźni już widziałem, że wyjedzie na drogę, ale na szczęście nie wyjechał. Ja trochę spanikowałem i z ponad 30tu km gwałtownie hamowałem.
Kilkaset metrów dalej, mnie minął, i oczywiście z prawego pasa do skrętu w prawo, pojechał na wprost w ul. Matejki.
Walkę z cieniem ostatecznie wygrałem, i znowu melodyjka na zakończenie.
Byłem szybszy o prawie 1.7 km, dystans przejechałem 5 minut szybciej, niż ostatnio.
kabaret muzycznie
Ł1:114,5 km. [1058,3]
Temperatura:1.5 HR max:164 ( 84%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 2183 (kcal)
Tym razem porównywałem się ze swoim cieniem, z 26 stycznia 2009 roku. Pogoda bardzo marcowa, ostre słońce, śnieg, duży (zimny) wiatr, wszystko na zmianę.
Oto ubiegłoroczny ślad:
Najpierw jadę wzdłuż obwodnicy, udało mi się zrobić 100 metrową przewagę.
W Piekarach, w związku z budowaną autostradą, trochę zamieszania i brudu na drodze.
W Bobrownikach udało mi się odskoczyć na 1 km, ale na pobliskim podjeździe zacząłem tracić, postanowiłem bronić tego 1go kilometra.
W Wojkowicach odskoczyłem na 1,7 km przewagi, ale na każdym podjeździe spadało, gdy ja się męczyłem, mój cień przyśpieszał na poprzednim zjeździe.
W tym momencie padał mały nie przeszkadzający śnieg.
W Rogoźniku odskoczyłem już na ponad 2km, ale na ul. Węgroda, bardzo wiało. Polonez z przeciwka wjechał w dziurę i mnie ochlapał, na szczęście nie po twarzy.
Jadąc do Siemonii mijały mnie ciężarówy, generalnie wzdłuż całej trasy, równolegle do mnie, prowadzone były prace budowlane A jedynki.
W Myszkowicach był największy podjazd, na którym traciłem. Pogoda znowu się zmieniła, wiało.
Na powyższej panoramie, w oddali czerwony dach kościółka, obok którego będę przejeżdżał w drodze powrotnej.
Ostatecznie jednak, po ponad 30tu kilometrach, przy pasie startowym Lotniska, miałem dobre wyniki.
Virtual Partner, Edge 705© fredziomf
2.7km przewagi nad moim cieniem.[ja dziś czarna kropka, mój cień jasna kropka]
"Czas do nast" pokazuje, w ile minut dziś, powinienem dotrzeć do końca.
"Czas do celu", czas dotarcia w porównywanym przejeździe.
Widziałem podświetlony pas startowy, ale żadem samolot nie lądował.
W dalszej drodze w Ożarowicach, mini śnieżyca i boczny wiatr. Czekał mnie podjazd, do Sączowa, a ja jeszcze przed nim, czułem się bez sił.
Szybko przewaga spadła do 2km.
Jakoś się przepchałem i odżyłem dopiero, gdy droga na chwilę weszła w las, i przestało wiać. Ale z innych atrakcji znowu mijały mnie ciężarówy.
Budowa autostrady A1. Siemonia (widok kierunek Myszkowice)© fredziomf
Budowa autostrady A1. Siemonia (widok kierunek Rogoźnik, Dobieszowice)© fredziomf
Jeszcze niedawno po tym wyciętym lasku jeździłem, na szczęście trochę go tam jeszcze zostało.
Do Dobieszowic towarzyszyły mi cieżarówy, na szczęście ładnie omijały pustym pasem. Pogoda znowu, trochę słońca, trochę wiatru.
A w mojej walce z cieniem, po trochu traciłem.
Budowa autostrady A1. Dobieszowice (widok kierunek Piekary Śl.)© fredziomf
W samych Piekarach, niestety coraz mocniej sypało. Przed bazyliką przewaga stopniała do niebezpiecznych 1,5km.
W Bytomiu już słonecznie.
Na niespełna 3km przed domem, przysporzyłem sobie stresu, przez jednego kierowce.
Jechałem główną drogą i zobaczyłem, że z ulicy, po mojej prawej podjechało auto. Kierowca w ogóle na mnie nie patrzył i zrobił lekki ruch do przodu.
Oczami wyobraźni już widziałem, że wyjedzie na drogę, ale na szczęście nie wyjechał. Ja trochę spanikowałem i z ponad 30tu km gwałtownie hamowałem.
Kilkaset metrów dalej, mnie minął, i oczywiście z prawego pasa do skrętu w prawo, pojechał na wprost w ul. Matejki.
Walkę z cieniem ostatecznie wygrałem, i znowu melodyjka na zakończenie.
Byłem szybszy o prawie 1.7 km, dystans przejechałem 5 minut szybciej, niż ostatnio.
kabaret muzycznie
Dane wycieczki:
53.30 km (0.40 km teren), czas: 02:19 h, avg:23.01 km/h,
prędkość maks: 48.70 km/hTemperatura:1.5 HR max:164 ( 84%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 2183 (kcal)
K o m e n t a r z e
Ciekawa sprawa, bardzo fajna funkcja do porownywania postepow.
klosiu - 13:29 środa, 10 marca 2010 | linkuj
Wiesz, że przez Ciebie polubiłem tą walkę z VP. Na razie zapisuję te na których już trenowałem i zapisuję jako kursy, wtedy będę mógł w każdej chwili zmierzyć się na zapamiętanych wcześniej odcinkach. Pozdrawiam
robin - 18:47 środa, 3 marca 2010 | linkuj
Komentuj