I I I Click for Katowice, Polska Forecast I I ŚWIETNY FOTOGRAF I
PicasaI PhotoBS I GPSies http://www.opencaching.pl/viewprofile.php?userid=24949
avatar Witaj na blogu rowerowym fredziomf
Powyżej są linki do moich zdjęć i śladów GPS.
    Blog najnowsze
    Blog profil rowerzysty

Michał - Bytom

2012
baton rowerowy bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(60)

Moje rowery

Merida Crossway TFS 800-V 25816 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fredziomf.bikestats.pl

Archiwum

ministat liczniki.org

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:923.90 km (w terenie 141.10 km; 15.27%)
Czas w ruchu:43:38
Średnia prędkość:21.17 km/h
Maksymalna prędkość:56.10 km/h
Suma podjazdów:7143 m
Maks. tętno maksymalne:183 (93 %)
Maks. tętno średnie:149 (76 %)
Suma kalorii:40162 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:76.99 km i 3h 38m
Więcej statystyk

Majówka w Małopolsce Dzień 2

Poniedziałek, 3 maja 2010 | dodano: 05.05.2010Kategoria Ślad GPS, 100-150 km
Temp start:21 stopni, po 53ech km: 18,5. W domu 14 stopni.
Nie chciałem jechać identyczną drogą, jak 2 dni temu. Na swoim GPSie, innymi kolorami, narysowałem trzy warianty powrotu, z zamiarem wybrania odpowiedniego, w trakcie jazdy.
Jedno było pewne, zainspirował mnie woodu16 i jego wycieczka do Miechowa .
Wyjazd w drogę do domu, miałem zaplanowany przed południem. Przez deszczową pogodę wyjazd opóźniłem i wyruszyłem po godz.13ej.

Do Przesławic jadę drogą dobrej jakości, czyli 775ką. W owej miejscowości, celowo odbijam na drogi dziurawe i mocno połatane. Liczę na ładne widoki, i spore podjazdy. I faktycznie, naoglądałem się pól i łąk jak nigdy.

Po przekątnej kieruję się na Miechów, niebo mocno zachmurzone, ale jeszcze nie pada.
Niestety już na 15tym kilometrze, na pierwszym poważnym podjeździe, w tylnym kole brakuje powietrza. To już trzecia guma tego weekendu. Jednym z powodów może być dość łysa opona, którą muszę koniecznie kupić po powrocie.
Tymczasem na 115km przed domem zostaje mi ostatnia łatka. Jest niepewna pogoda i niepewność, czy to już koniec przygód z dętkami.
Tempo nienajlepsze, bo pod górę i trzeba robić slalomy.
W pewnym momencie mijam miejscowość Zielenice. Było tam z górki, asfalt dobrej jakości. Nie zatrzymałem się przy sanktuarium, które ma swoją legendę.
O rzekomo cudownym Obrazie Maryjnym, przeczytasz w artykule, pod tym linkiem.

W Połajowicach, moją uwagę zwraca na siebie figurka, wyremontowana z okazji Pierwszej Pielgrzymki Papieża Jana Pawła II.

Ciemne chmury, na szczęście gdzieś po bokach. Docieram do Miechowa, gdzie przy Rynku znajduje się Bazylika.

Jadę na Wolbrom, wybieram bardziej ruchliwą drogę 783. Od Miejscowości Maków (44 km) deszcz. Mimo sporego ruchu, auta ładnie mnie omijają. Przestaje padać ale, do Wolbromia, jezdnia jest śliska.
Z drogi 783, zjeżdżam w miejscowości Pazurek (65 km), gdzie zaczyna się prawdziwa ulewa.
Zaraz za nią z pobliskiego lasu, jakiemuś właścicielowi (wbrew jego komendom), zrywają się trzy małe pieski, i gonią mnie dobre 500 metrów :)

Na 68 kilometrze, zmieniam letnią przemokniętą kurtkę, na ciepły WS.

Do miejscowości Klucze przestaje padać, ale drogi dalej są mokre.
Poniżej widok na Winnice [419m] lub Dupnice [421m]

Liczyłem, iż choć z daleka zobaczę fragment pobliskiej Pustyni Błędowskiej, ale się nie udało. Za to poprawił się asfalt, który był z kolei mocno chlapiący.

Docieram do miejscowości Bolesław (80km), dalsza droga identyczna jak 2 dni temu.

Na setnym kilometrze mam mały kryzys, wpadam do sklepu po Kubusia i Snikersa i trochę wafelków na wagę.
Najbliższa okolica, wita mnie dobrą pogodą. Zapewne deszcz zdążył się tu wypadać, w ciągu dnia.
Ł3:645,6 km. [1415,9]
Dane wycieczki: 129.70 km (2.00 km teren), czas: 05:41 h, avg:22.82 km/h, prędkość maks: 54.20 km/h
Temperatura:18.0 HR max:172 ( 88%) HR avg:143 ( 73%) Kalorie: 5288 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(4)

Majówka w Małopolsce Dzień 1

Sobota, 1 maja 2010 | dodano: 04.05.2010Kategoria Ślad GPS, 100-150 km
W Majówkę odwiedziłem rodzinę na rowerze. Chciałem wyjechać około 7ej rano, jednak wówczas za oknem padał spory deszcz. Spojrzałem na prognozę numeryczną, cały dzień zapowiadał się deszczowo, ale im później, miało być coraz lepiej.
No trudno, ciężki i wypełniony do granic możliwości, plecak Deuter Exp Race na plecy, i wyruszam około godz 9:20.
Już od pierwszych metrów większa mżawka, a w Piekarach kałuże na pół jezdni. Jedzie się przyjemnie, pedałuję bocznymi drogami w kierunku Dąbrowy Górniczej.

Na 18tym kilometrze zaczęło się oberwanie chmury. Jako, że w radiu leciała akurat piosenka: "Pokonaj siebie", nie szukam miejsca schronienia, i jadę dalej; a ludzie patrzą się na mnie, jak na Ufoka. Dosłownie po 2ch minutach (obok Elektrowni Łagisza) przemaka mi większość ubrania. Sucho tylko w głowę i sucho w stopy, dzięki ochraniaczom wodoodpornym.
Jakimś cudem przestaje praktycznie padać na 24tym kilometrze, na rondku w Zielonej. Ucieszony chcę wykorzystać warunki, zerkam na tylne koło i odkrywam mały gwóźdź. Wymiana dętki, tracę około 20 minut i to w takim momencie. Wykręcam kilkakrotnie rękawiczki, a reszta ubranka trochę przesycha.
Ruszam dalej, i znowu mżawka :)
W małym, znośnym deszczu, dojeżdżam na 38my kilometr, gdzie za stacją benzynową, pokonuję ścieżkę wzdłuż krajowej 94, tą z której zrezygnowałem 18go marca.

W Sławkowie na 40tym km, przestaje padać, a ja oliwię łańcuch, który miał już dość wodnych przygód. Zatrzymuję się także przy Karczmie z XVIII wieku.

Widok na Kościół Podwyższenia Krzyża.

Malowniczym mostkiem przez Białą Przemszę, opuszczam miasteczko. Las w okolicy Bukowna zaprasza swoim pięknem, ale ja muszę kierować się na Olkusz.

Po drodze moja uwagę przyciąga, jeden przydomowy ogródek.

A przed Bolesławem, trochę mroczny widok.

Sam Bolesław, także niczego sobie.

Na dalszej drodze, jadę najpierw asfaltem przez las, następnie docieram na odludzie, wzdłuż ogromnej hałdy.

Gdy myślałem już, że mnie nic bardziej nie zaskoczy, nie mogę oderwać wzroku, od wszechobecnego wyrobiska.

Docieram pod Kopalnię Olkusz, gdzie dalej są zakazy przejazdu. Muszę dotrzeć do pobliskiej legalnej drogi, więc nie zawracam.

Ryzykuje te kilkaset metrów, przejeżdżam przez tory kolejowe i docieram do drogi.

W Olkuszu wpadam na herbatkę, do swojej letniej rezydencji :)

Następnie przejeżdżam 1,8 kilometrowy odcinek krajową 94. Jest to całkowity dystans, jaki pokonałem, nie bocznymi drogami.
Pokonuję doskonale znaną sobie drogę 773. Podjazd za Kosmolowem, daje nie tylko mi w kość. Przecieram szmatką zębatki w rowerze, co znacznie poprawia jazdę.
Poniżej kościół w Sułoszowej.

Pogoda jest coraz lepsza.

Pieskowa Skała

Niestety w okolicy, nadal prawie na każdym kroku, widać skutki olbrzymich śniegów, tegorocznej zimy. Drzewa są pościnane na jednej wysokości, jak zapałki.

Przed Ojcowem

I Skała. Zazwyczaj ten drewniany kościół umykał mojej uwadze.

Za Skałą z górki i prędkości rzędu 40km.
Na 97ym kilometrze przy krajowej 7ce, znowu łapię gumę :(
Znacznie się ociepliło i przebieram się w lżejsze ciuchy.

Ostatecznie docieram do Proszowic. Miałem nadzieje, że zaatakuję kolejnego dnia Puszczę Niepołomicką, od strony Nowego Brzeska, jednak pogoda była nieubłagana.
Na pocieszenie zwiedziłem autem Kraków, tzn Opactwo Benedyktynów i okoliczny rezerwat z punktem widokowym Ostra Góra. Zacne tereny na rower.

P.S. Oczywiście pierwszy raz na nowym kole! Kręci się solidnie. Dopiero teraz dostrzegłem, jak stare koło spowalniało jazdę.
Ł3:515,9 km. [1286,2]
Dane wycieczki: 118.50 km (5.50 km teren), czas: 05:01 h, avg:23.62 km/h, prędkość maks: 49.50 km/h
Temperatura:15.0 HR max:175 ( 89%) HR avg:149 ( 76%) Kalorie: 4851 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(11)