- Kategorie:
- 100-150 km.20
- 150-200 km.5
- 70-100 km.55
- MK.13
- Pieszym szlakiem.45
- Ślad GPS.100
- VP.10
- WPKiW.184
Wpisy archiwalne w kategorii
70-100 km
Dystans całkowity: | 4362.31 km (w terenie 881.55 km; 20.21%) |
Czas w ruchu: | 221:37 |
Średnia prędkość: | 19.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.40 km/h |
Suma podjazdów: | 19236 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (81 %) |
Suma kalorii: | 117242 kcal |
Liczba aktywności: | 55 |
Średnio na aktywność: | 79.31 km i 4h 01m |
Więcej statystyk |
Mysłowice, Sosnowiec.
Sobota, 3 września 2011 | dodano: 07.09.2011Kategoria 70-100 km
Wycieczka bez plecaka.
Widok z drogi na Mysłowice, na A4kę.
Wóz strażacki, reklamujący Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach.
Kościółek p.w. św. Krzyża
Budynek Sądu Rejonowego.
Zaskakujące miejsce, źródełko w bramie.
Okolice Placu Wolności
Przewiązka, jeden z symboli miasta.
okolice KWK Niwka-Modrzejów
I w Sosnowcu, obraz z Kapliczki z połowy XIX wieku.
I już skrótami do domu.
Powrót przy Stadionie Ludowym, stawu Borki i przez ul. Pod Młynem.
Mijałem nieciekawe towarzystwo i wysłuchałem ich "super" żartu, coś o kolarzu i uciekającym peletonie.
Ł zmiana na Ł2a:
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Widok z drogi na Mysłowice, na A4kę.
Wóz strażacki, reklamujący Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach.
Kościółek p.w. św. Krzyża
Budynek Sądu Rejonowego.
Zaskakujące miejsce, źródełko w bramie.
Okolice Placu Wolności
Przewiązka, jeden z symboli miasta.
okolice KWK Niwka-Modrzejów
I w Sosnowcu, obraz z Kapliczki z połowy XIX wieku.
I już skrótami do domu.
Powrót przy Stadionie Ludowym, stawu Borki i przez ul. Pod Młynem.
Mijałem nieciekawe towarzystwo i wysłuchałem ich "super" żartu, coś o kolarzu i uciekającym peletonie.
Ł zmiana na Ł2a:
Dane wycieczki:
74.50 km (15.00 km teren), czas: 03:55 h, avg:19.02 km/h,
prędkość maks: 41.70 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po Katowicach
Wyruszam w niedzielne przedpołudnie. Znowu ciepło, ciężko. No ale w drogę.
Pierwszy przystanek to miejsce, które często mijałem, dziś przyglądam mu się bliżej.
Są to pozostałości dawnego chorzowskiego Metalplastu.
Następny przystanek przy ciekawym "Placu Miast Partnerskich" w Katowicach.
I kolejne zielone miejsce, Park Zadole.
Dalej okolice wieży wodnej.
Przejechałem przez teren prywatny, więc chcąc nie chcąc czekał mnie pięcio kilometrowy objazd do punktu wyjścia. Najpierw przez las, by przekroczyć DK81 i obok Szkółki Policyjnej.
Poniżej Dolina Ślepiotki w Katowicach Ochojcu.
Kierunek Mysłowice. Oj rowerzyści to mają pod górkę.
Staw nieopodal ośrodka Bolina.
Dawny zabytkowy Szyb Wilson, stanowiący obecnie przestrzeń ekspozycyjną dla galerii artystycznej "Szyb Wilson" o powierzchni blisko 2500 m2.
Wracam na Trzy Stawy. Przez 700 metrów jadę zapchaną ścieżką pieszo-rowerową. Stresowych sytuacji więcej, niż podczas wcześniejszych kilkudziesięciu kilometrów.
Charakterystyczny Pomnik Żołnierza Polskiego.
Na koniec piękna kamienica przy ul. Wita Stwosza.
Zresztą niegdyś mieszkał w niej, znany Adolf Dygacz.
Wracam przez WPKiW, gdzie znowu jest tłumnie.
Ł2b:
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszy przystanek to miejsce, które często mijałem, dziś przyglądam mu się bliżej.
Są to pozostałości dawnego chorzowskiego Metalplastu.
Następny przystanek przy ciekawym "Placu Miast Partnerskich" w Katowicach.
I kolejne zielone miejsce, Park Zadole.
Dalej okolice wieży wodnej.
Przejechałem przez teren prywatny, więc chcąc nie chcąc czekał mnie pięcio kilometrowy objazd do punktu wyjścia. Najpierw przez las, by przekroczyć DK81 i obok Szkółki Policyjnej.
Poniżej Dolina Ślepiotki w Katowicach Ochojcu.
Kierunek Mysłowice. Oj rowerzyści to mają pod górkę.
Staw nieopodal ośrodka Bolina.
Dawny zabytkowy Szyb Wilson, stanowiący obecnie przestrzeń ekspozycyjną dla galerii artystycznej "Szyb Wilson" o powierzchni blisko 2500 m2.
Wracam na Trzy Stawy. Przez 700 metrów jadę zapchaną ścieżką pieszo-rowerową. Stresowych sytuacji więcej, niż podczas wcześniejszych kilkudziesięciu kilometrów.
Charakterystyczny Pomnik Żołnierza Polskiego.
Na koniec piękna kamienica przy ul. Wita Stwosza.
Zresztą niegdyś mieszkał w niej, znany Adolf Dygacz.
Wracam przez WPKiW, gdzie znowu jest tłumnie.
Ł2b:
Dane wycieczki:
74.60 km (33.10 km teren), czas: 04:15 h, avg:17.55 km/h,
prędkość maks: 49.49 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Od Tarnowskich Gór po Siemianowice Śląskie.
Sobota, 23 lipca 2011 | dodano: 24.07.2011Kategoria 70-100 km
Ważna dla mnie wycieczka. Sprawdzenie czy nie mam problemów z jazdą na rowerze.
Jestem jednak jeszcze osłabiony, gdyż każda górka to wielki wysiłek. Ale na szczęście wolnym tempem, udało mi się przejechać normalny dystans. A radość z jazdy, nie mniejsza :)
Jadę na Dolomity. Na początku, bardziej wspinaczka niż jazda.
Potem jak to, po kilku deszczowych dniach w dolomitach, rozkoszuję się błotną jazdą.
Dalej trochę zieleni, tzn. Segiet, Repty. Pięknie, przez pola docieram na Rynek.
I na Strzybnicę.
100 lat Młodej Parze.
Wracam na Bytom i na grilla. A po nim jadę na Siemianowice.
Odkrywam tam drzewo, które było świadkiem egzekucji z czasów II Wojny Światowej.
Jazda na plus. Ładny dzień. Pogoda nie to co dziś :(
Ł2a:
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jestem jednak jeszcze osłabiony, gdyż każda górka to wielki wysiłek. Ale na szczęście wolnym tempem, udało mi się przejechać normalny dystans. A radość z jazdy, nie mniejsza :)
Jadę na Dolomity. Na początku, bardziej wspinaczka niż jazda.
Potem jak to, po kilku deszczowych dniach w dolomitach, rozkoszuję się błotną jazdą.
Dalej trochę zieleni, tzn. Segiet, Repty. Pięknie, przez pola docieram na Rynek.
I na Strzybnicę.
100 lat Młodej Parze.
Wracam na Bytom i na grilla. A po nim jadę na Siemianowice.
Odkrywam tam drzewo, które było świadkiem egzekucji z czasów II Wojny Światowej.
Jazda na plus. Ładny dzień. Pogoda nie to co dziś :(
Ł2a:
Dane wycieczki:
76.80 km (14.50 km teren), czas: 03:45 h, avg:20.48 km/h,
prędkość maks: 47.10 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Bytomia do okolic Mikołowa. Wycieczka Kościelna :)
Dłuższa wycieczka zainspirowana przez geocaching.
Ciepło, a raczej parno. Ruszam późnym popołudniem.
Chyba z dwa lata temu widziałem poniższe graffiti w internecie, a dziś udało mi się ustalić jego położenie :)
Jadę przez znane sobie lasy. Mijam Straganiec i smutne poniższe tablice.
I jeszcze jedna
Remont czy budowa, jednym słowem wszystko jasne.
Jadę przez kilka kilometrów wspaniale, bocznymi drogami. Mijam stadninę, ostoję zwierzyny. Pięknie.
Docieram do schronu we wsi Śmiłowice.
Już sam fakt że schron jest umiejscowiony w typowo wiejskim otoczeniu robi wrażenie, jednak ten schron jest nietypowy, także z innego względu.
Ciekawostką obiektu są bardzo dobrze zachowane tzw. "świnskie ogonki", służące do montowania siatki maskującej.
GPS prowadzi ciekawym skrótem.
Okolica taka, że chce się jechać bez końca.
Miejscowość Paniowy i drewniany Kościół pw. Św.Ap. Piotra i Pawła z 1757 roku.
Zabytek wewnątrz
W drodze do Bujakowa napotykam na starą kapliczkę.
A to już zabytkowy wóz strażacki
I jego zbliżenie
Docieram nad Zamek w Chudowie. Najprawdopodobniej został on zbudowany w latach 30-tych XVI wieku.
Jestem tu pierwszy raz, ale źle czuje się w tym tłumie.
Jadę dalej, zresztą czas mnie goni. Obawiam się powtórki z wczoraj, czyli burzy na koniec ciepłego dnia.
Czas na kolejny zabytkowy kościół podczas tej wycieczki.
Jest nim Kościół pw św Mikołaja w Borowej Wsi.
Powstał on prawdopodobnie w XVII lub XVIII wieku, a oto zdjęcie wnętrza.
Myśl o następnym miejscu, które chcę zwiedzić przyprawia mnie o dreszcz.
Droga w lesie co chwilę zmienia kierunek i robi się coraz ciemniej. Śpieszę się.
Docieram na miejsce, czyli do tzw. bunkru satanistów.
Serducho mi wali, a to dlatego, że w 1999 roku miała tu miejsce autentyczna i mroczna historia mordu rytualnego, dokonanego przez satanistów. Dodatkowe info KLIKNIJ LINK.
Wchodzę. Na ścianach widnieją jeszcze odwrócone krzyże i jakieś napisy.
Udało się nikogo w środku nie zastać, choć podobno do niedawna ktoś tam pomieszkiwał.
Dobra jadę stąd.
Zaliczam jeszcze jedną świątynię dziś. Jest nim kościół pw Matki Boskiej Różańcowej w Rudzie Śląskiej - Halembie.
Miejsce także niezwykłe. Może się poszczycić prawdopodobnie, jedyną na świecie i wykonaną z węgla Czarną Monstrancją.
Oto zdjęcie wnętrza kościoła
Wracam przez Kochłowice. Kolejna fotka, hmm, tak kościoła :)
I na koniec, Świętochłowice nocą.
20 stopni pod domem.
Ł2b:
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ciepło, a raczej parno. Ruszam późnym popołudniem.
Chyba z dwa lata temu widziałem poniższe graffiti w internecie, a dziś udało mi się ustalić jego położenie :)
Jadę przez znane sobie lasy. Mijam Straganiec i smutne poniższe tablice.
I jeszcze jedna
Remont czy budowa, jednym słowem wszystko jasne.
Jadę przez kilka kilometrów wspaniale, bocznymi drogami. Mijam stadninę, ostoję zwierzyny. Pięknie.
Docieram do schronu we wsi Śmiłowice.
Już sam fakt że schron jest umiejscowiony w typowo wiejskim otoczeniu robi wrażenie, jednak ten schron jest nietypowy, także z innego względu.
Ciekawostką obiektu są bardzo dobrze zachowane tzw. "świnskie ogonki", służące do montowania siatki maskującej.
GPS prowadzi ciekawym skrótem.
Okolica taka, że chce się jechać bez końca.
Miejscowość Paniowy i drewniany Kościół pw. Św.Ap. Piotra i Pawła z 1757 roku.
Zabytek wewnątrz
W drodze do Bujakowa napotykam na starą kapliczkę.
A to już zabytkowy wóz strażacki
I jego zbliżenie
Docieram nad Zamek w Chudowie. Najprawdopodobniej został on zbudowany w latach 30-tych XVI wieku.
Jestem tu pierwszy raz, ale źle czuje się w tym tłumie.
Jadę dalej, zresztą czas mnie goni. Obawiam się powtórki z wczoraj, czyli burzy na koniec ciepłego dnia.
Czas na kolejny zabytkowy kościół podczas tej wycieczki.
Jest nim Kościół pw św Mikołaja w Borowej Wsi.
Powstał on prawdopodobnie w XVII lub XVIII wieku, a oto zdjęcie wnętrza.
Myśl o następnym miejscu, które chcę zwiedzić przyprawia mnie o dreszcz.
Droga w lesie co chwilę zmienia kierunek i robi się coraz ciemniej. Śpieszę się.
Docieram na miejsce, czyli do tzw. bunkru satanistów.
Serducho mi wali, a to dlatego, że w 1999 roku miała tu miejsce autentyczna i mroczna historia mordu rytualnego, dokonanego przez satanistów. Dodatkowe info KLIKNIJ LINK.
Wchodzę. Na ścianach widnieją jeszcze odwrócone krzyże i jakieś napisy.
Udało się nikogo w środku nie zastać, choć podobno do niedawna ktoś tam pomieszkiwał.
Dobra jadę stąd.
Zaliczam jeszcze jedną świątynię dziś. Jest nim kościół pw Matki Boskiej Różańcowej w Rudzie Śląskiej - Halembie.
Miejsce także niezwykłe. Może się poszczycić prawdopodobnie, jedyną na świecie i wykonaną z węgla Czarną Monstrancją.
Oto zdjęcie wnętrza kościoła
Wracam przez Kochłowice. Kolejna fotka, hmm, tak kościoła :)
I na koniec, Świętochłowice nocą.
20 stopni pod domem.
Ł2b:
Dane wycieczki:
79.30 km (21.70 km teren), czas: 04:06 h, avg:19.34 km/h,
prędkość maks: 44.84 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Leśnie. Szeligowiec, Brudzowice, Strąków, Bibela
Temp start 30, powrót 17 stopni.
Dzisiaj jazda po lesie, wyszło ponad 30km w terenie.
Fotki:
Wśród ruin w Rogoźniku
Na podjeździe na drodze do Pyrzowic
Lotnisko
Takie oto nietypowe wnętrze, pewnej leśnej ruiny.
Ambona
Choć trudno się tu dostać, takie oto przyjemne rozlewisko w środku lasu.
Przeskakuję strumyk, przemierzam 150 metrów na krechę. Docieram do drogi i nad kolejny staw o nazwie Korczak.
Bunkry Brudzowice.
Powrót z okolic Cynkowa w kierunku charakterystycznego drogowskazu na Woźniki.
Bibela. Charakterystyczne drzewo.
Powrót przez Piekary Śl.
+4km po mieście
Ł2b:
Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzisiaj jazda po lesie, wyszło ponad 30km w terenie.
Fotki:
Wśród ruin w Rogoźniku
Na podjeździe na drodze do Pyrzowic
Lotnisko
Takie oto nietypowe wnętrze, pewnej leśnej ruiny.
Ambona
Choć trudno się tu dostać, takie oto przyjemne rozlewisko w środku lasu.
Przeskakuję strumyk, przemierzam 150 metrów na krechę. Docieram do drogi i nad kolejny staw o nazwie Korczak.
Bunkry Brudzowice.
Powrót z okolic Cynkowa w kierunku charakterystycznego drogowskazu na Woźniki.
Bibela. Charakterystyczne drzewo.
Powrót przez Piekary Śl.
+4km po mieście
Ł2b:
Dane wycieczki:
91.80 km (32.00 km teren), czas: 04:53 h, avg:18.80 km/h,
prędkość maks: 49.50 km/hTemperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bytom, Rogoźnik, Mierzęcice
Sobota, 7 maja 2011 | dodano: 10.05.2011Kategoria 70-100 km
Temp start 20, powrót 14 stopni.
Planowałem jazdę po lasach w okolicy Pyrzowic, tymczasem wpadłem na Centrum miasta i zaczęło się zwiedzanie.
Najpierw od wzgórza św. Małgorzaty. Od połowy XI wieku znajdował się tutaj gród bytomski, zniszczony prawdopodobnie przez Mongołów w 1241 roku.
Było to naturalne wzniesienie o dużym znaczeniu militarnym, z jednej strony chronione przez opływającą je rzekę Bytomkę, z pozostałych przez podmokłe łąki stanowiło ważny punkt strategiczny na szlaku handlowym z Wrocławia do Krakowa.
Obecny tam, już czwarty, kościół św. Małgorzaty wybudowany został w 1881 roku w stylu neogotyckim.
Oprócz kościoła i cmentarza na wzgórzu znajduje się także dom zakonny Werbistów mieszczący się tam od roku 1940r.
Zaledwie kilkadziesiąt metrów stąd znajduje się wspaniale zdobiony komin.
Prawdopodobnie jest to pozostałość po oczyszczalni ścieków i spalarni śmieci w Bytomiu.
Zwiedzam dalej Szombierki. Na mapie GPS jest biała plama, jednak droga gruntowa prowadzi obok Szybu Krystyna.
Docieram pod budowane na terenach pokopalnianych pole golfowe.
To dopiero kilkanaście kilometrów jazdy. Trochę mi się już nie chce, ale jadę w kierunku Pyrzowic.
W Rogoźniku mijam spore ruiny.
Zawsze widziałem je z drogi, dziś przyjrzałem się im dokładniej.
W dalszej drodze wymęczył mnie maksymalnie wiatr. Nawet z górki jechało się z grymasem na twarzy.
W końcu i trochę lasu i lotnisko.
Powrót przez Brynicę i Świerklaniec.
Ł2a:
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Planowałem jazdę po lasach w okolicy Pyrzowic, tymczasem wpadłem na Centrum miasta i zaczęło się zwiedzanie.
Najpierw od wzgórza św. Małgorzaty. Od połowy XI wieku znajdował się tutaj gród bytomski, zniszczony prawdopodobnie przez Mongołów w 1241 roku.
Było to naturalne wzniesienie o dużym znaczeniu militarnym, z jednej strony chronione przez opływającą je rzekę Bytomkę, z pozostałych przez podmokłe łąki stanowiło ważny punkt strategiczny na szlaku handlowym z Wrocławia do Krakowa.
Obecny tam, już czwarty, kościół św. Małgorzaty wybudowany został w 1881 roku w stylu neogotyckim.
Oprócz kościoła i cmentarza na wzgórzu znajduje się także dom zakonny Werbistów mieszczący się tam od roku 1940r.
Zaledwie kilkadziesiąt metrów stąd znajduje się wspaniale zdobiony komin.
Prawdopodobnie jest to pozostałość po oczyszczalni ścieków i spalarni śmieci w Bytomiu.
Zwiedzam dalej Szombierki. Na mapie GPS jest biała plama, jednak droga gruntowa prowadzi obok Szybu Krystyna.
Docieram pod budowane na terenach pokopalnianych pole golfowe.
To dopiero kilkanaście kilometrów jazdy. Trochę mi się już nie chce, ale jadę w kierunku Pyrzowic.
W Rogoźniku mijam spore ruiny.
Zawsze widziałem je z drogi, dziś przyjrzałem się im dokładniej.
W dalszej drodze wymęczył mnie maksymalnie wiatr. Nawet z górki jechało się z grymasem na twarzy.
W końcu i trochę lasu i lotnisko.
Powrót przez Brynicę i Świerklaniec.
Ł2a:
Dane wycieczki:
82.70 km (15.50 km teren), czas: 04:39 h, avg:17.78 km/h,
prędkość maks: 47.10 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Brzeziny Bobrowniki Ossy Miasteczko Śl, Radzionków.
Uf jak gorąco. Tylko 22 stopnie, ja pierwszy raz w krótkim rękawku, a i tak ciepło :)
Dziś jazda po znanych terenach, więc tylko fotki.
Widok na jezioro Świerklaniec. Daję sobie paznokcie obciąć, że niewielu widziało je z tej strony.
Hoopki w lesie
Pasieki, zatopiona kopalnia Bibela. I to w lesie, 30 metrów od drogi, a i tak ledwo widoczna.
Powrót
Temp po powrocie 11 stopni. Było dziś trochę ładnego lasu.
Ł2a:
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dziś jazda po znanych terenach, więc tylko fotki.
Widok na jezioro Świerklaniec. Daję sobie paznokcie obciąć, że niewielu widziało je z tej strony.
Hoopki w lesie
Pasieki, zatopiona kopalnia Bibela. I to w lesie, 30 metrów od drogi, a i tak ledwo widoczna.
Powrót
Temp po powrocie 11 stopni. Było dziś trochę ładnego lasu.
Ł2a:
Dane wycieczki:
79.30 km (21.70 km teren), czas: 03:54 h, avg:20.33 km/h,
prędkość maks: 45.71 km/hTemperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rozkówka, Góra Doroty, Las Grodziecki, Łagisza, Pogoria IV, Rogoźnik
Zamontowałem bagażnik wyprawowy, zatem dziś zamiast plecaka, jazda z sakwą. W planie Pogoria IV, ale jadę tak, by po drodze odkryć kilka skrzynek geocache.
Na termometrze jakieś 1,5 na plusie. Na początek dosyć nerwowa przeprawa przez Piekary. Objazdy, kurz, duży ruch w związku z budową A Jedynki.
Dopiero przed Wojkowicami luźniej. Zaczynają się jednak podjazdy. Chyba znowu za ciepło się ubrałem.
Pierwszy cel to Park Rozkówka i 1,5 kilometrowa jazda off road'owa.
Czas także bardziej się pomęczyć, 382 metrowa Dorotka czeka. W czasie jej zdobywania, zastanawiam się skąd tyle dymu.
Pod samą Górę Św. Doroty, znowu 1,5 km jazdy po drodze gruntowej. Paradoksalnie, gdy jestem z sakwami, to coś bardziej ciągnie mnie w teren. Poniżej widok na Elektrownię Łagisza.
Niedaleko stąd do Lasu Grodzieckiego. W nim jadę 2 km poza drogą. Odkrywanie skarbów, dziś niezbyt udane. Na pocieszenie pozostają lamy na wybiegu.
Niedaleko Elektrociepłowni znajdziemy dwa pomniki.
Ten drugi (poniżej), ku czci poległych w czasie II wojny światowej.
Czeka mnie teraz dwu i pół kilometrowa jazda przez las, wzdłuż torów kolejowych. Jestem w Niepiekle. Teraz nad zamarzniętą Pogorię IV.
Wiele przerw. Kiepska średnia, jakieś 16 km/h. Jest już zimniej. Pomiędzy -2uch, -3ech stopni. Nie ma na co czekać, trzeba wracać i szybko przejechać 32km do domu. Z powrotem na asfalcie, mimo zmęczenia, udaje mi się poprawić trochę średnią.
Poniżej wzniesienie w Rogoźniku.
Kadencja avg 71.9 max 114,2.
Ł2a:
Temperatura:-1.0 HR max:174 ( 90%) HR avg:147 ( 76%) Kalorie: 2372 (kcal)
Na termometrze jakieś 1,5 na plusie. Na początek dosyć nerwowa przeprawa przez Piekary. Objazdy, kurz, duży ruch w związku z budową A Jedynki.
Dopiero przed Wojkowicami luźniej. Zaczynają się jednak podjazdy. Chyba znowu za ciepło się ubrałem.
Pierwszy cel to Park Rozkówka i 1,5 kilometrowa jazda off road'owa.
Czas także bardziej się pomęczyć, 382 metrowa Dorotka czeka. W czasie jej zdobywania, zastanawiam się skąd tyle dymu.
Pod samą Górę Św. Doroty, znowu 1,5 km jazdy po drodze gruntowej. Paradoksalnie, gdy jestem z sakwami, to coś bardziej ciągnie mnie w teren. Poniżej widok na Elektrownię Łagisza.
Niedaleko stąd do Lasu Grodzieckiego. W nim jadę 2 km poza drogą. Odkrywanie skarbów, dziś niezbyt udane. Na pocieszenie pozostają lamy na wybiegu.
Niedaleko Elektrociepłowni znajdziemy dwa pomniki.
Ten drugi (poniżej), ku czci poległych w czasie II wojny światowej.
Czeka mnie teraz dwu i pół kilometrowa jazda przez las, wzdłuż torów kolejowych. Jestem w Niepiekle. Teraz nad zamarzniętą Pogorię IV.
Wiele przerw. Kiepska średnia, jakieś 16 km/h. Jest już zimniej. Pomiędzy -2uch, -3ech stopni. Nie ma na co czekać, trzeba wracać i szybko przejechać 32km do domu. Z powrotem na asfalcie, mimo zmęczenia, udaje mi się poprawić trochę średnią.
Poniżej wzniesienie w Rogoźniku.
Kadencja avg 71.9 max 114,2.
Ł2a:
Dane wycieczki:
72.00 km (7.70 km teren), czas: 03:57 h, avg:18.23 km/h,
prędkość maks: 40.24 km/hTemperatura:-1.0 HR max:174 ( 90%) HR avg:147 ( 76%) Kalorie: 2372 (kcal)
Przez Dobieszowice, nad j. Pogoria IV po śniegu. Powrót przez Wojkowice.
Stosunkowo ciepło, wyruszam późnym popołudniem, w planie około 70km.
Jadę przez Dobieszowice. Chcę zobaczyć aktualny wygląd miejsca, przecięcia z A Jedynką.
Prawie na szczycie podjazdu, jeszcze trzeba zrobić, bonusowe małe kółeczko, a mnie dziś przyszło dodatkowe wyprzedzanie, na ostatnich metrach podjazdu.
Od Rogoźnika droga mniej przyjazna. Poniżej ul. Węgroda, lubię ten mały podjazd latem.
Jadę przez małe miejscowości, potrzebna wzmożona koncentracja. Opona z kolcami, z jednej strony spowalnia na asfalcie, z drugiej, daje bezpieczeństwo antypoślizgowe.
Dopiero ul. Marianki całkiem biała. I w końcu nad Jeziorem.
Na fotce poniżej spacerowicze po zmroku, po zamrożonym jeziorze. [Ja mam strach, a może respekt, tak chodzić czy jeździć].
No i to po co tu przyjechałem. Ogrom białej przestrzeni oraz 5,5 kilometrowa jazda po śniegu, w świetle lampy.
Niekiedy więcej zawianego śniegu i trudniejsza jazda. Już bliżej niż dalej do ul. Ujejskiej.
Okrążam wszystkie Pogorie i wracam asfaltem, w kierunku Parku Zielona.
Powrót męczący, sporo wzniesień. I kondycja jeszcze nie ta.
Poniżej widok na Będzin, z ul. Wolności.
Między Piekarami, a Bytomiem zmiany organizacji ruchu i ruch samochodowy, utrzymuje tętno na stałym wysokim poziomie.
Wg Sporttracks, czyli rygorystycznie licząc około 422 metry w górę. Ale umęczyłem się jakbym zrobił ze 150 kilometrów.
Kadencja: avg 69, max 107,9.
Ł2:186 km. [2286]
Temperatura:1.7 HR max:178 ( 91%) HR avg:158 ( 81%) Kalorie: 2470 (kcal)
Jadę przez Dobieszowice. Chcę zobaczyć aktualny wygląd miejsca, przecięcia z A Jedynką.
Prawie na szczycie podjazdu, jeszcze trzeba zrobić, bonusowe małe kółeczko, a mnie dziś przyszło dodatkowe wyprzedzanie, na ostatnich metrach podjazdu.
Od Rogoźnika droga mniej przyjazna. Poniżej ul. Węgroda, lubię ten mały podjazd latem.
Jadę przez małe miejscowości, potrzebna wzmożona koncentracja. Opona z kolcami, z jednej strony spowalnia na asfalcie, z drugiej, daje bezpieczeństwo antypoślizgowe.
Dopiero ul. Marianki całkiem biała. I w końcu nad Jeziorem.
Na fotce poniżej spacerowicze po zmroku, po zamrożonym jeziorze. [Ja mam strach, a może respekt, tak chodzić czy jeździć].
No i to po co tu przyjechałem. Ogrom białej przestrzeni oraz 5,5 kilometrowa jazda po śniegu, w świetle lampy.
Niekiedy więcej zawianego śniegu i trudniejsza jazda. Już bliżej niż dalej do ul. Ujejskiej.
Okrążam wszystkie Pogorie i wracam asfaltem, w kierunku Parku Zielona.
Powrót męczący, sporo wzniesień. I kondycja jeszcze nie ta.
Poniżej widok na Będzin, z ul. Wolności.
Między Piekarami, a Bytomiem zmiany organizacji ruchu i ruch samochodowy, utrzymuje tętno na stałym wysokim poziomie.
Wg Sporttracks, czyli rygorystycznie licząc około 422 metry w górę. Ale umęczyłem się jakbym zrobił ze 150 kilometrów.
Kadencja: avg 69, max 107,9.
Ł2:186 km. [2286]
Dane wycieczki:
78.20 km (19.00 km teren), czas: 04:07 h, avg:19.00 km/h,
prędkość maks: 43.61 km/hTemperatura:1.7 HR max:178 ( 91%) HR avg:158 ( 81%) Kalorie: 2470 (kcal)
Bytom-Tychy-Bytom + Parada Mikołajów na Rowerach 2010.
Kiedy wczoraj przed spaniem oglądałem pogodę, wiele wskazywało na to, że tą imprezę będę musiał odpuścić. Wszystko przez zapowiadany marznący deszcz i mgły.
Dziś jednak, już rano postanowiłem, jadę choćby nie wiem co (w końcu mam z przodu oponę z kolcami).
Wyruszam około 13:40, temperatura stopień powyżej zera, dosyć mokro. Do Tychów mam około 31 km. Na miejscu muszę być na 16tą.
Poniżej najgorszy, ponad 3 km fragment. Nomen omen ulica zwie się Gościnna.
Jest to moja pierwsza jazda, gdzie nawiguje mnie Garmin 62s. Poniżej super funkcja tego urządzenia. Wykres wysokości jest rysowany dwoma kolorami. Część zielona powstała z przejechanej już drogi, część niebieska to symulacja wzniesień, drogi przed nami. Wykres jest dynamiczny, czyli niebieski wykres wysokości jest zawsze aktualny. Fajnie widać, w którym miejscu podjazdu czy zjazdu się znajdujemy.
I już w Tychach.
Kawałek dalej ciekawy trabancik.
Jestem przed czasem, zjawiają się pierwsi, inni pomocnicy Mikołaja na rowerach.
Przystrojone rowery to nie rzadkość.
Widziałem także jeden rower poziomy.
Są i służby obstawiające przejazd.
Jest już także Mikołaj w bryczce ciągniętej przez konia oraz samochód z 2-metrową czapą Mikołaja, z którego podczas całej parady, nadawane będą świąteczne melodie.
Zanim uformuje się szyk czekamy kilkadziesiąt minut, zimno.
Około 16:30 parada wyrusza w kierunku Rynku. Trafiamy tam po kwadransie.
Jest tu scena i konkursy dla dzieci. Trwa impreza, tymczasem każdy pomocnik na rowerze, otrzymuje od organizatorów torbę cukierków. Około 17ej rozpoczynamy 12to kilometrową paradę wokół miasta i rozdajemy otrzymane smakołyki.
Padają mi baterie w aparacie, więc najlepsze zdjęcia nie zostały zrobione. Jazda w rytmie świątecznych melodii, to jest to.
Około 18:30 parada powraca na Rynek. Rozdawane są symboliczne upominki dla uczestników parady. Ja osobiście dostaję takowy w kategorii "dla uczestnika, który przyjechał do nas z najdalsza"
Powrót ciężki, jezdnie błyszczące. W domu o 21ej, temp -1 stopni.
Ł3:171,5 km [3557,5]
Temperatura:0.1 HR max:181 ( 92%) HR avg:146 ( 74%) Kalorie: (kcal)
Dziś jednak, już rano postanowiłem, jadę choćby nie wiem co (w końcu mam z przodu oponę z kolcami).
Wyruszam około 13:40, temperatura stopień powyżej zera, dosyć mokro. Do Tychów mam około 31 km. Na miejscu muszę być na 16tą.
Poniżej najgorszy, ponad 3 km fragment. Nomen omen ulica zwie się Gościnna.
Jest to moja pierwsza jazda, gdzie nawiguje mnie Garmin 62s. Poniżej super funkcja tego urządzenia. Wykres wysokości jest rysowany dwoma kolorami. Część zielona powstała z przejechanej już drogi, część niebieska to symulacja wzniesień, drogi przed nami. Wykres jest dynamiczny, czyli niebieski wykres wysokości jest zawsze aktualny. Fajnie widać, w którym miejscu podjazdu czy zjazdu się znajdujemy.
I już w Tychach.
Kawałek dalej ciekawy trabancik.
Jestem przed czasem, zjawiają się pierwsi, inni pomocnicy Mikołaja na rowerach.
Przystrojone rowery to nie rzadkość.
Widziałem także jeden rower poziomy.
Są i służby obstawiające przejazd.
Jest już także Mikołaj w bryczce ciągniętej przez konia oraz samochód z 2-metrową czapą Mikołaja, z którego podczas całej parady, nadawane będą świąteczne melodie.
Zanim uformuje się szyk czekamy kilkadziesiąt minut, zimno.
Około 16:30 parada wyrusza w kierunku Rynku. Trafiamy tam po kwadransie.
Jest tu scena i konkursy dla dzieci. Trwa impreza, tymczasem każdy pomocnik na rowerze, otrzymuje od organizatorów torbę cukierków. Około 17ej rozpoczynamy 12to kilometrową paradę wokół miasta i rozdajemy otrzymane smakołyki.
Padają mi baterie w aparacie, więc najlepsze zdjęcia nie zostały zrobione. Jazda w rytmie świątecznych melodii, to jest to.
Około 18:30 parada powraca na Rynek. Rozdawane są symboliczne upominki dla uczestników parady. Ja osobiście dostaję takowy w kategorii "dla uczestnika, który przyjechał do nas z najdalsza"
Powrót ciężki, jezdnie błyszczące. W domu o 21ej, temp -1 stopni.
Ł3:171,5 km [3557,5]
Dane wycieczki:
73.50 km (7.50 km teren), czas: 04:56 h, avg:14.90 km/h,
prędkość maks: 38.40 km/hTemperatura:0.1 HR max:181 ( 92%) HR avg:146 ( 74%) Kalorie: (kcal)