- Kategorie:
- 100-150 km.20
- 150-200 km.5
- 70-100 km.55
- MK.13
- Pieszym szlakiem.45
- Ślad GPS.100
- VP.10
- WPKiW.184
Urzędowo-Miastowo z u-lockiem
Czwartek, 4 marca 2010 | dodano: 04.03.2010
Cadence avg:75
Musiałem być w kilku miejscach, sprawdziłem 2 nowe miejsca ze stojakami rowerowymi. Bardzo się cieszę, że mój U-lock Kryptonite Evolution Mini LS, pozwala na przypięcie do każdego z nich.
Trzeba objąć: rurkę stojaka, tylni trójkąt ramy, tylne koło przez szprychy i (z drugiej strony) przednie koło przez obręcz.
Ł1:120,7 km. [1064,5]
Temperatura:1.0 HR max:146 ( 74%) HR avg:116 ( 59%) Kalorie: 391 (kcal)
Musiałem być w kilku miejscach, sprawdziłem 2 nowe miejsca ze stojakami rowerowymi. Bardzo się cieszę, że mój U-lock Kryptonite Evolution Mini LS, pozwala na przypięcie do każdego z nich.
Trzeba objąć: rurkę stojaka, tylni trójkąt ramy, tylne koło przez szprychy i (z drugiej strony) przednie koło przez obręcz.
Ł1:120,7 km. [1064,5]
Dane wycieczki:
6.20 km (0.20 km teren), czas: 00:19 h, avg:19.58 km/h,
prędkość maks: 31.80 km/hTemperatura:1.0 HR max:146 ( 74%) HR avg:116 ( 59%) Kalorie: 391 (kcal)
Virtual Partner z 26 stycznia 2009; Pyrzowice, budowana A1
Środa, 3 marca 2010 | dodano: 03.03.2010Kategoria VP
Cadence avg:77
Tym razem porównywałem się ze swoim cieniem, z 26 stycznia 2009 roku. Pogoda bardzo marcowa, ostre słońce, śnieg, duży (zimny) wiatr, wszystko na zmianę.
Oto ubiegłoroczny ślad:
Najpierw jadę wzdłuż obwodnicy, udało mi się zrobić 100 metrową przewagę.
W Piekarach, w związku z budowaną autostradą, trochę zamieszania i brudu na drodze.
W Bobrownikach udało mi się odskoczyć na 1 km, ale na pobliskim podjeździe zacząłem tracić, postanowiłem bronić tego 1go kilometra.
W Wojkowicach odskoczyłem na 1,7 km przewagi, ale na każdym podjeździe spadało, gdy ja się męczyłem, mój cień przyśpieszał na poprzednim zjeździe.
W tym momencie padał mały nie przeszkadzający śnieg.
W Rogoźniku odskoczyłem już na ponad 2km, ale na ul. Węgroda, bardzo wiało. Polonez z przeciwka wjechał w dziurę i mnie ochlapał, na szczęście nie po twarzy.
Jadąc do Siemonii mijały mnie ciężarówy, generalnie wzdłuż całej trasy, równolegle do mnie, prowadzone były prace budowlane A jedynki.
W Myszkowicach był największy podjazd, na którym traciłem. Pogoda znowu się zmieniła, wiało.

Na powyższej panoramie, w oddali czerwony dach kościółka, obok którego będę przejeżdżał w drodze powrotnej.
Ostatecznie jednak, po ponad 30tu kilometrach, przy pasie startowym Lotniska, miałem dobre wyniki.

2.7km przewagi nad moim cieniem.[ja dziś czarna kropka, mój cień jasna kropka]
"Czas do nast" pokazuje, w ile minut dziś, powinienem dotrzeć do końca.
"Czas do celu", czas dotarcia w porównywanym przejeździe.
Widziałem podświetlony pas startowy, ale żadem samolot nie lądował.
W dalszej drodze w Ożarowicach, mini śnieżyca i boczny wiatr. Czekał mnie podjazd, do Sączowa, a ja jeszcze przed nim, czułem się bez sił.
Szybko przewaga spadła do 2km.
Jakoś się przepchałem i odżyłem dopiero, gdy droga na chwilę weszła w las, i przestało wiać. Ale z innych atrakcji znowu mijały mnie ciężarówy.


Jeszcze niedawno po tym wyciętym lasku jeździłem, na szczęście trochę go tam jeszcze zostało.
Do Dobieszowic towarzyszyły mi cieżarówy, na szczęście ładnie omijały pustym pasem. Pogoda znowu, trochę słońca, trochę wiatru.
A w mojej walce z cieniem, po trochu traciłem.

W samych Piekarach, niestety coraz mocniej sypało. Przed bazyliką przewaga stopniała do niebezpiecznych 1,5km.
W Bytomiu już słonecznie.
Na niespełna 3km przed domem, przysporzyłem sobie stresu, przez jednego kierowce.
Jechałem główną drogą i zobaczyłem, że z ulicy, po mojej prawej podjechało auto. Kierowca w ogóle na mnie nie patrzył i zrobił lekki ruch do przodu.
Oczami wyobraźni już widziałem, że wyjedzie na drogę, ale na szczęście nie wyjechał. Ja trochę spanikowałem i z ponad 30tu km gwałtownie hamowałem.
Kilkaset metrów dalej, mnie minął, i oczywiście z prawego pasa do skrętu w prawo, pojechał na wprost w ul. Matejki.
Walkę z cieniem ostatecznie wygrałem, i znowu melodyjka na zakończenie.

Byłem szybszy o prawie 1.7 km, dystans przejechałem 5 minut szybciej, niż ostatnio.
kabaret muzycznie
Ł1:114,5 km. [1058,3]
Temperatura:1.5 HR max:164 ( 84%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 2183 (kcal)
Tym razem porównywałem się ze swoim cieniem, z 26 stycznia 2009 roku. Pogoda bardzo marcowa, ostre słońce, śnieg, duży (zimny) wiatr, wszystko na zmianę.
Oto ubiegłoroczny ślad:
Najpierw jadę wzdłuż obwodnicy, udało mi się zrobić 100 metrową przewagę.
W Piekarach, w związku z budowaną autostradą, trochę zamieszania i brudu na drodze.
W Bobrownikach udało mi się odskoczyć na 1 km, ale na pobliskim podjeździe zacząłem tracić, postanowiłem bronić tego 1go kilometra.
W Wojkowicach odskoczyłem na 1,7 km przewagi, ale na każdym podjeździe spadało, gdy ja się męczyłem, mój cień przyśpieszał na poprzednim zjeździe.
W tym momencie padał mały nie przeszkadzający śnieg.
W Rogoźniku odskoczyłem już na ponad 2km, ale na ul. Węgroda, bardzo wiało. Polonez z przeciwka wjechał w dziurę i mnie ochlapał, na szczęście nie po twarzy.
Jadąc do Siemonii mijały mnie ciężarówy, generalnie wzdłuż całej trasy, równolegle do mnie, prowadzone były prace budowlane A jedynki.
W Myszkowicach był największy podjazd, na którym traciłem. Pogoda znowu się zmieniła, wiało.

Na powyższej panoramie, w oddali czerwony dach kościółka, obok którego będę przejeżdżał w drodze powrotnej.
Ostatecznie jednak, po ponad 30tu kilometrach, przy pasie startowym Lotniska, miałem dobre wyniki.

Virtual Partner, Edge 705© fredziomf
2.7km przewagi nad moim cieniem.[ja dziś czarna kropka, mój cień jasna kropka]
"Czas do nast" pokazuje, w ile minut dziś, powinienem dotrzeć do końca.
"Czas do celu", czas dotarcia w porównywanym przejeździe.
Widziałem podświetlony pas startowy, ale żadem samolot nie lądował.
W dalszej drodze w Ożarowicach, mini śnieżyca i boczny wiatr. Czekał mnie podjazd, do Sączowa, a ja jeszcze przed nim, czułem się bez sił.
Szybko przewaga spadła do 2km.
Jakoś się przepchałem i odżyłem dopiero, gdy droga na chwilę weszła w las, i przestało wiać. Ale z innych atrakcji znowu mijały mnie ciężarówy.

Budowa autostrady A1. Siemonia (widok kierunek Myszkowice)© fredziomf

Budowa autostrady A1. Siemonia (widok kierunek Rogoźnik, Dobieszowice)© fredziomf
Jeszcze niedawno po tym wyciętym lasku jeździłem, na szczęście trochę go tam jeszcze zostało.
Do Dobieszowic towarzyszyły mi cieżarówy, na szczęście ładnie omijały pustym pasem. Pogoda znowu, trochę słońca, trochę wiatru.
A w mojej walce z cieniem, po trochu traciłem.

Budowa autostrady A1. Dobieszowice (widok kierunek Piekary Śl.)© fredziomf
W samych Piekarach, niestety coraz mocniej sypało. Przed bazyliką przewaga stopniała do niebezpiecznych 1,5km.
W Bytomiu już słonecznie.
Na niespełna 3km przed domem, przysporzyłem sobie stresu, przez jednego kierowce.
Jechałem główną drogą i zobaczyłem, że z ulicy, po mojej prawej podjechało auto. Kierowca w ogóle na mnie nie patrzył i zrobił lekki ruch do przodu.
Oczami wyobraźni już widziałem, że wyjedzie na drogę, ale na szczęście nie wyjechał. Ja trochę spanikowałem i z ponad 30tu km gwałtownie hamowałem.
Kilkaset metrów dalej, mnie minął, i oczywiście z prawego pasa do skrętu w prawo, pojechał na wprost w ul. Matejki.
Walkę z cieniem ostatecznie wygrałem, i znowu melodyjka na zakończenie.

Byłem szybszy o prawie 1.7 km, dystans przejechałem 5 minut szybciej, niż ostatnio.
kabaret muzycznie
Dane wycieczki:
53.30 km (0.40 km teren), czas: 02:19 h, avg:23.01 km/h,
prędkość maks: 48.70 km/hTemperatura:1.5 HR max:164 ( 84%) HR avg:139 ( 71%) Kalorie: 2183 (kcal)
Virtual Partner z 21 lutego: Tarnowskie Góry, Nowe Chechło, Piekary Śl.
Wtorek, 2 marca 2010 | dodano: 02.03.2010Kategoria VP
Cadence avg:79
Dobra pogoda, mocny wiatr wieczorem ustał, drogi suche, brak mrozów, nic tylko to wykorzystać.
Postanowiłem wybrać się na Tarnowskie Góry, rywalizując ze swoim cieniem z dnia 21 lutego.
Ponieważ wtedy nie była to jazda na maxa, zakładałem, że będę dziś szybszy.
Uruchomiłem Virtual Partner i zaczęła się ponad 34km walka, tym razem się nie oszczędzałem.
Na Strzelców Bytomskich miałem ponad 2km przewagi, w Nowym Chechle już około 5ciu kilometrów. Ostatecznie z blisko 7ma km przewagi ukończyłem porównanie na osiedlu.
Czyli 21go lutego, [gdy dziś dojechałem do domu] byłem dopiero za Jana Pawła II, a przed Bazyliką w Piekarach.
Charakterystyczna muzyczka i komunikat po wszystkim:"Wygrałeś! Trening zakończony": bezcenne.
Kiedyś porównam się z dzisiejszym przejazdem, to będzie walka.
Od FW.310, kiedy jest dodana kalibracja wysokości w GPSie, aż chce mi się tak trenować.
P.S. Nie pamiętam jaki jest komunikat gdy na końcu porównania mamy gorszy rezultat, czy analogicznie?: Przegrałeś, trening zakończony; będę musiał to sprawdzić.
Jak wygląda takie porównanie, opisałem we wczorajszym wpisie.
Kabaretowa wersja Jozina z Bazin, o premierze.
Ł1:61,2 km. [1005]
Temperatura:2.3 HR max:175 ( 89%) HR avg:149 ( 76%) Kalorie: 1449 (kcal)
Dobra pogoda, mocny wiatr wieczorem ustał, drogi suche, brak mrozów, nic tylko to wykorzystać.
Postanowiłem wybrać się na Tarnowskie Góry, rywalizując ze swoim cieniem z dnia 21 lutego.
Ponieważ wtedy nie była to jazda na maxa, zakładałem, że będę dziś szybszy.
Uruchomiłem Virtual Partner i zaczęła się ponad 34km walka, tym razem się nie oszczędzałem.
Na Strzelców Bytomskich miałem ponad 2km przewagi, w Nowym Chechle już około 5ciu kilometrów. Ostatecznie z blisko 7ma km przewagi ukończyłem porównanie na osiedlu.
Czyli 21go lutego, [gdy dziś dojechałem do domu] byłem dopiero za Jana Pawła II, a przed Bazyliką w Piekarach.
Charakterystyczna muzyczka i komunikat po wszystkim:"Wygrałeś! Trening zakończony": bezcenne.
Kiedyś porównam się z dzisiejszym przejazdem, to będzie walka.
Od FW.310, kiedy jest dodana kalibracja wysokości w GPSie, aż chce mi się tak trenować.
P.S. Nie pamiętam jaki jest komunikat gdy na końcu porównania mamy gorszy rezultat, czy analogicznie?: Przegrałeś, trening zakończony; będę musiał to sprawdzić.
Jak wygląda takie porównanie, opisałem we wczorajszym wpisie.
Kabaretowa wersja Jozina z Bazin, o premierze.
Dane wycieczki:
34.28 km (0.10 km teren), czas: 01:23 h, avg:24.78 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:2.3 HR max:175 ( 89%) HR avg:149 ( 76%) Kalorie: 1449 (kcal)
Edge 705: Kurs z Virtual Partner, w WPKiW. Walka z wiatrem.
Cadecne avg:74
Porównanie z Virtual Partner, czyli walkę, z własnym wcześniejszym przejazdem, na takiej samej trasie, wykonywałem nie jednokrotnie. Jest to ciekawa funkcja urządzeń GPS z serii Edge.
Kiedy chcemy porównać cały ślad, to zwyczajnie, tworzymy z GTC, szybciutko kurs z VP i jazda. Daje to wiele fanu, i motywuje do walki, nie odpuszczania podjazdu (jeśli kiedyś byliśmy na nim szybsi)
Mój kurs z VP to ponad 40 km po parku WPKiW, najpierw jedno całe okrążenie po pętli rowerowej, następnie zmiana kierunku i 5 pętli w drugą stronę.
Do parku z domu mam ponad 7 km. Całkiem fajna pogoda, ale koszmarnie mocne porywy wiatru. Na Żabich Dołach trochę błotka.
Po dojechaniu do WPKiW od A. Klonowej (ogródków działkowych). Zatrzymałem stoper, wcisnąłem Lap i pora załączyć kurs z VP.
Ponownie zatrzymałem stoper, podjechałem 100 metrów, by wyrównać się z wirtualnym sobą i jedziemy.
Niestety w parku dość mokro, na 2ch największych zakrętach resztki śniegu, i dodatkowo wiatr, uniemożliwiający dobre tempo. Tak więc, ciągle traciłem po kilka metrów.
Najciekawsze było sprawdzenie, czy ekran kompasiku, prawidłowo będzie wskazywał kierunek skręcania, i czy po pierwszej pętli, zawróci mnie bym jechał w przeciwnym kierunku kolejne pętle.
Wygląda na to, że wszystko działa.
Po prawie 12tu km porównania miałem sporą stratę.

Ponad rowerkiem powinien być drugi rowerek, symbolizujący mój wcześniejszy przejazd. Im większa strata tym rowerek dalej się oddala. Przy tak dużej stracie, tracimy go z pola widzenia.
Haha, chyba nie muszę mówić, że gdy jedziemy na styku przewagi/straty, jaka jest radość, gdy nie widać dystansu na czerwono.

Strzałka ciągle pokazuje kierunek jazdy, zmienia go przed zakrętami. Jak widać do końca kursu pozostało ponad 30km.
Ponad 1,5 km stratę dobrze widać na ekranie wysokościomierza. Czarna kropka to ja dzisiejszy, jasna to ta z którą się porównuję, przejazd latem.
Zatrzymałem się za skrzyżowaniem A.Klonowej z A.Leśną.

Jak widać powyżej, na mapce na dużym zoomie [czarny wskaźnik ja dzisiejszy, jasny w miejscu, w którym byłem w lecie]; wtedy zdążyłem w tym czasie, podjechać już pod A. Planetarium (Bażanta).
Sprawdziłem co chciałem, wiatr przeszkadzał, więc zakończyłem porównanie przed czasem, kolejne wylapowanie, licznika i powrót do domu.
Ł1:27 km. [970,7]
Temperatura:8.0 HR max:162 ( 83%) HR avg:135 ( 69%) Kalorie: 1088 (kcal)
Porównanie z Virtual Partner, czyli walkę, z własnym wcześniejszym przejazdem, na takiej samej trasie, wykonywałem nie jednokrotnie. Jest to ciekawa funkcja urządzeń GPS z serii Edge.
Kiedy chcemy porównać cały ślad, to zwyczajnie, tworzymy z GTC, szybciutko kurs z VP i jazda. Daje to wiele fanu, i motywuje do walki, nie odpuszczania podjazdu (jeśli kiedyś byliśmy na nim szybsi)
Mój kurs z VP to ponad 40 km po parku WPKiW, najpierw jedno całe okrążenie po pętli rowerowej, następnie zmiana kierunku i 5 pętli w drugą stronę.
Do parku z domu mam ponad 7 km. Całkiem fajna pogoda, ale koszmarnie mocne porywy wiatru. Na Żabich Dołach trochę błotka.
Po dojechaniu do WPKiW od A. Klonowej (ogródków działkowych). Zatrzymałem stoper, wcisnąłem Lap i pora załączyć kurs z VP.
Ponownie zatrzymałem stoper, podjechałem 100 metrów, by wyrównać się z wirtualnym sobą i jedziemy.
Niestety w parku dość mokro, na 2ch największych zakrętach resztki śniegu, i dodatkowo wiatr, uniemożliwiający dobre tempo. Tak więc, ciągle traciłem po kilka metrów.
Najciekawsze było sprawdzenie, czy ekran kompasiku, prawidłowo będzie wskazywał kierunek skręcania, i czy po pierwszej pętli, zawróci mnie bym jechał w przeciwnym kierunku kolejne pętle.
Wygląda na to, że wszystko działa.
Po prawie 12tu km porównania miałem sporą stratę.

Ponad rowerkiem powinien być drugi rowerek, symbolizujący mój wcześniejszy przejazd. Im większa strata tym rowerek dalej się oddala. Przy tak dużej stracie, tracimy go z pola widzenia.
Haha, chyba nie muszę mówić, że gdy jedziemy na styku przewagi/straty, jaka jest radość, gdy nie widać dystansu na czerwono.

Strzałka ciągle pokazuje kierunek jazdy, zmienia go przed zakrętami. Jak widać do końca kursu pozostało ponad 30km.

Ponad 1,5 km stratę dobrze widać na ekranie wysokościomierza. Czarna kropka to ja dzisiejszy, jasna to ta z którą się porównuję, przejazd latem.
Zatrzymałem się za skrzyżowaniem A.Klonowej z A.Leśną.

Jak widać powyżej, na mapce na dużym zoomie [czarny wskaźnik ja dzisiejszy, jasny w miejscu, w którym byłem w lecie]; wtedy zdążyłem w tym czasie, podjechać już pod A. Planetarium (Bażanta).
Sprawdziłem co chciałem, wiatr przeszkadzał, więc zakończyłem porównanie przed czasem, kolejne wylapowanie, licznika i powrót do domu.
Ł1:27 km. [970,7]
Dane wycieczki:
27.00 km (2.10 km teren), czas: 01:18 h, avg:20.77 km/h,
prędkość maks: 40.50 km/hTemperatura:8.0 HR max:162 ( 83%) HR avg:135 ( 69%) Kalorie: 1088 (kcal)
Przy granicy województwa śląskiego; Wieszowa, Wojska, Wielowieś, Potępa, Tworóg
Cadence avg:75
Temp start 10, powrót 8,5 stopni.
Wiosenny weekend, w sobotę rano jednak mocno padało, co mnie zniechęciło, potem gdy było pogodnie, byłem zajęty. Dziś piękny poranek, spodziewany deszcz od około godziny 16:30.
Dłużej pospałem, a na rower wyruszyłem po obiedzie.
Koniecznie chciałem trzymać się asfaltów, by unikać błota. Ubrałem się dosyć ciepło (nogawki i polar na górę), może za bardzo, ale dzięki temu pod koniec nie zmarzłem.
Wyruszyłem główną drogą na Miechowice, w godzinach szczytu nie jest to przyjemne, ale dziś liczyłem na mały niedzielny ruch.
Już w Rokitnicy mijałem rowerową rodzinkę z dzieckiem, kawałek dalej motocyklistów. Każdy korzysta z pogody, na trasie mijałem wielu motocyklistów, rowerzystów, spacerowiczów, a nawet biegacza.
Przed Wieszową, kolarz wpatrzony przed siebie, kawałek dalej pozdrowiłem się z innym rowerzystą.
Przed Zbrosławicami znak, niebezpieczny zjazd i faktycznie rozwinąłem tam ponad 50km/h. Średnia jak na ten moment ponad 26 km/h, bardzo dobrze jak na mnie.
Na dalszej trasie, w kilku miejscach typowo wiejskie zapachy. Wsie i tylko szosa, pola i lasy.
Na trasie przydrożne kapliczki, ale jakoś nie chce mi się dziś robić zdjęć.
Od Wilkowic, spore podmuchy boczne, koła jechały przy krawędzi jezdni, a ja pochylony do środka jezdni, by mnie nie wyrzuciło.
W myślach obliczałem, jeśli dojadę w 4h do domu, powinienem zdążyć przed deszczem.
W miejscowości Wojska, przy małym kościółku, pełno rowerów, pozostawionych przez parafian, będących na mszy. (chyba nie do pomyślenia w większym mieście)
W Wielowsi, tabliczka o trasie rowerowej, może ktoś wie coś więcej o niej?

Ruch był prawie żaden, a gdy przeciąłem drogę 907, właściwie ani jednego autka.
Za miejscowością Czarków, zaczyna się najlepsza część wycieczki. Wjeżdżam w las, piękny, pachnący, zielony. Pierwszy raz w tym roku, widzę zielony las. Kawałek dalej, stacja kolejowa Borowiany, obok której, przejeżdżamy przejazdem przez tory.(zaraz za mną zamknęli szlaban)

Od miejscowości Koty, zaczyna padać deszcz, na szczęście szybko przestaje. I znowu podmuchy, tym razem jazda pod wiatr.
Dalej znany już mi Tworóg.
Istnieje tam krótka ciekawa droga rowerowa, dla dzieci do szkoły. Dokładnie została opisana pod tym linkiem.

Jest to droga jednokierunkowa, a jej połowa przeznaczona tylko dla rowerzystów. Choć ta żółta farba może wprowadzać w błąd.
Cały czas, w dali widzimy las, przez jego 2 km odcinek nie zdążył stopnieć śnieg, ale dało się przejechać.
Od Tarnowskich Gór do Bytomia, łapały mnie prawie wszystkie światła na czerwonym.
Kilometr przed domem się rozpadało, zdążyłem idealnie.
Po powrocie byłem dość zmęczony, w trasie wypiłem 1,5 litra wody z miodem i zjadłem jabłko.
Świetny kabaret
Ł1:312,8 km. [943,7]
Temperatura:9.5 HR max:174 ( 89%) HR avg:154 ( 78%) Kalorie: 3594 (kcal)
Temp start 10, powrót 8,5 stopni.
Wiosenny weekend, w sobotę rano jednak mocno padało, co mnie zniechęciło, potem gdy było pogodnie, byłem zajęty. Dziś piękny poranek, spodziewany deszcz od około godziny 16:30.
Dłużej pospałem, a na rower wyruszyłem po obiedzie.
Koniecznie chciałem trzymać się asfaltów, by unikać błota. Ubrałem się dosyć ciepło (nogawki i polar na górę), może za bardzo, ale dzięki temu pod koniec nie zmarzłem.
Wyruszyłem główną drogą na Miechowice, w godzinach szczytu nie jest to przyjemne, ale dziś liczyłem na mały niedzielny ruch.
Już w Rokitnicy mijałem rowerową rodzinkę z dzieckiem, kawałek dalej motocyklistów. Każdy korzysta z pogody, na trasie mijałem wielu motocyklistów, rowerzystów, spacerowiczów, a nawet biegacza.
Przed Wieszową, kolarz wpatrzony przed siebie, kawałek dalej pozdrowiłem się z innym rowerzystą.
Przed Zbrosławicami znak, niebezpieczny zjazd i faktycznie rozwinąłem tam ponad 50km/h. Średnia jak na ten moment ponad 26 km/h, bardzo dobrze jak na mnie.
Na dalszej trasie, w kilku miejscach typowo wiejskie zapachy. Wsie i tylko szosa, pola i lasy.
Na trasie przydrożne kapliczki, ale jakoś nie chce mi się dziś robić zdjęć.
Od Wilkowic, spore podmuchy boczne, koła jechały przy krawędzi jezdni, a ja pochylony do środka jezdni, by mnie nie wyrzuciło.
W myślach obliczałem, jeśli dojadę w 4h do domu, powinienem zdążyć przed deszczem.
W miejscowości Wojska, przy małym kościółku, pełno rowerów, pozostawionych przez parafian, będących na mszy. (chyba nie do pomyślenia w większym mieście)
W Wielowsi, tabliczka o trasie rowerowej, może ktoś wie coś więcej o niej?

Ruch był prawie żaden, a gdy przeciąłem drogę 907, właściwie ani jednego autka.
Za miejscowością Czarków, zaczyna się najlepsza część wycieczki. Wjeżdżam w las, piękny, pachnący, zielony. Pierwszy raz w tym roku, widzę zielony las. Kawałek dalej, stacja kolejowa Borowiany, obok której, przejeżdżamy przejazdem przez tory.(zaraz za mną zamknęli szlaban)

Od miejscowości Koty, zaczyna padać deszcz, na szczęście szybko przestaje. I znowu podmuchy, tym razem jazda pod wiatr.
Dalej znany już mi Tworóg.
Istnieje tam krótka ciekawa droga rowerowa, dla dzieci do szkoły. Dokładnie została opisana pod tym linkiem.

Jest to droga jednokierunkowa, a jej połowa przeznaczona tylko dla rowerzystów. Choć ta żółta farba może wprowadzać w błąd.
Cały czas, w dali widzimy las, przez jego 2 km odcinek nie zdążył stopnieć śnieg, ale dało się przejechać.
Od Tarnowskich Gór do Bytomia, łapały mnie prawie wszystkie światła na czerwonym.
Kilometr przed domem się rozpadało, zdążyłem idealnie.
Po powrocie byłem dość zmęczony, w trasie wypiłem 1,5 litra wody z miodem i zjadłem jabłko.
Świetny kabaret
Dane wycieczki:
85.50 km (2.20 km teren), czas: 03:30 h, avg:24.43 km/h,
prędkość maks: 52.10 km/hTemperatura:9.5 HR max:174 ( 89%) HR avg:154 ( 78%) Kalorie: 3594 (kcal)
Wieczorna rundka Tarnowskie G., N. Chechło, Świerklaniec, Piekary + Bytom bonus
Czwartek, 25 lutego 2010 | dodano: 25.02.2010
Cadence avg:79 (wysoka jak na mnie)
Analogicznie jak 21 lutego tylko wieczorem. Początkowo utrzymywałem kadencję blisko 90, przy ruszaniu na światłach, zorientowałem się, że miejscami jest trochę ślisko i może podświadomie zwolniłem.
Przydała się także pełna moc latarki.
W drodze powrotnej bardzo ładny widok lecącego samolotu na tle księżyca.
W Bytomiu dodatkowa rundka przez Dworzec.
Wymieniłem baterię za 3zeta w czujniku kadencji Garmina, wytrzymała ponad 9 tyś km i 460 godzin czystej jazdy. Bateria w pasku na puls trzyma się dzielnie.
Ł1:227,3 km. [858,2]
Temperatura:4.6 HR max:174 ( 89%) HR avg:154 ( 78%) Kalorie: 1812 (kcal)
Analogicznie jak 21 lutego tylko wieczorem. Początkowo utrzymywałem kadencję blisko 90, przy ruszaniu na światłach, zorientowałem się, że miejscami jest trochę ślisko i może podświadomie zwolniłem.
Przydała się także pełna moc latarki.
W drodze powrotnej bardzo ładny widok lecącego samolotu na tle księżyca.
W Bytomiu dodatkowa rundka przez Dworzec.
Wymieniłem baterię za 3zeta w czujniku kadencji Garmina, wytrzymała ponad 9 tyś km i 460 godzin czystej jazdy. Bateria w pasku na puls trzyma się dzielnie.
Dane wycieczki:
39.45 km (0.30 km teren), czas: 01:51 h, avg:21.32 km/h,
prędkość maks: 44.30 km/hTemperatura:4.6 HR max:174 ( 89%) HR avg:154 ( 78%) Kalorie: 1812 (kcal)
Urzędowo-Miastowo z u-lockiem
Czwartek, 25 lutego 2010 | dodano: 25.02.2010
Temperatura, gdy miałem wychodzić wynosiła 6 stopni, po powrocie już 12. Pierwszy raz zamiast spodni z membraną, ubrałem krótkie spodenki i ocieplane nogawki.
Dziś musiałem w kilku miejscach załatwić sprawy papierkowe. Ostatnio sprawdziłem jak u-lock można przymocować do znaku, dziś swój chrzest miały tzw. stojaki rowerowe. (wypróbowałem dokładnie trzy różne stojaki)
Musiałem się chwilę nagłowić jak zostawić rower, ale w końcu znalazłem swój sposób.

Gdy rower stoi na obu kołach bardzo trudno jest go objąć (o ramę, tylni trójkąt i obręcz koła).

Stojące autka, na fotce, muszą płacić opłatę parkingową, rowerkiem parkujemy za darmo :)
I kabaret
Jedyny minus to taki, że kaemów mało, satysfakcji z jazdy niewiele, a rower i tak brudny.
P.S. Ale wtopa, właśnie zobaczyłem na fotce, że nie zaczepiłem rowerka o ramę, wiec rowerek stosunkowo łatwo można było ukraść zostawiając same kółka. Na szczęście na innych stojakach przypiąłem prawidłowo, będę tego pilnował w przyszłości.
Ł1:187,9 km. [818,8]
Temperatura:10.0 HR max:170 ( 87%) HR avg:150 ( 76%) Kalorie: 443 (kcal)
Dziś musiałem w kilku miejscach załatwić sprawy papierkowe. Ostatnio sprawdziłem jak u-lock można przymocować do znaku, dziś swój chrzest miały tzw. stojaki rowerowe. (wypróbowałem dokładnie trzy różne stojaki)
Musiałem się chwilę nagłowić jak zostawić rower, ale w końcu znalazłem swój sposób.

U-lock Kryptonite Evolution Mini LS vs stojak rowerowy© fredziomf
Gdy rower stoi na obu kołach bardzo trudno jest go objąć (o ramę, tylni trójkąt i obręcz koła).

U-lock Kryptonite Evolution Mini LS vs stojak rowerowy© fredziomf
Stojące autka, na fotce, muszą płacić opłatę parkingową, rowerkiem parkujemy za darmo :)
I kabaret
P.S. Ale wtopa, właśnie zobaczyłem na fotce, że nie zaczepiłem rowerka o ramę, wiec rowerek stosunkowo łatwo można było ukraść zostawiając same kółka. Na szczęście na innych stojakach przypiąłem prawidłowo, będę tego pilnował w przyszłości.
Ł1:187,9 km. [818,8]
Dane wycieczki:
7.50 km (0.30 km teren), czas: 00:22 h, avg:20.45 km/h,
prędkość maks: 40.50 km/hTemperatura:10.0 HR max:170 ( 87%) HR avg:150 ( 76%) Kalorie: 443 (kcal)
Regulacja i serwis
Poniedziałek, 22 lutego 2010 | dodano: 22.02.2010
Jazda serwisowa, prawdziwa wiosna w powietrzu.
Serwis:Centrowanie koła tył, smarowanie piast [gratis drobne podciągniecie przerzutek i przegląd sterów i smarowanie suportu].
Niestety, łożyska suportu mają luzy, linki i pancerze, amorek, kaseta i bębenek pozostawiają sporo do życzenia.
Ł1:180,4 km. [811,3]
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Serwis:Centrowanie koła tył, smarowanie piast [gratis drobne podciągniecie przerzutek i przegląd sterów i smarowanie suportu].
Niestety, łożyska suportu mają luzy, linki i pancerze, amorek, kaseta i bębenek pozostawiają sporo do życzenia.
Ł1:180,4 km. [811,3]
Dane wycieczki:
4.50 km (0.00 km teren), czas: 00:18 h, avg:15.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pętelka: Tarnowskie Góry, Nowe Chechło, Piekary Śl.
Niedziela, 21 lutego 2010 | dodano: 21.02.2010
Wybrałem się, z założenia, na półtoragodzinna pętelkę po szosie. Dużo śniegu już stopniało, mokro, ale nie chlapało bardzo. W powietrzu wiosennie.
Niestety cała przejażdżka, w cieniu problemów z rowerkiem.
Coś stuka, myślałem, że coś z łańcuchem, ale go zdjąłem i dalej stukało. Gorzej, bo nawet gdy nie kręciłem. Mam nadzieje, że piasta całkiem nie padła. Generalnie rower w zimie dostał ostro, i czas na gruntowny serwis.
W Nowym Chechle patrzę o cholerka chyba złapałem gumę, ale okazało się, że to gołoledź, która miejscami utrzymywała się do Piekar.
kabaret
Ł=1:175,9 km. [806,8]
Temperatura:0.5 HR max:170 ( 87%) HR avg:148 ( 75%) Kalorie: 1480 (kcal)
Niestety cała przejażdżka, w cieniu problemów z rowerkiem.
Coś stuka, myślałem, że coś z łańcuchem, ale go zdjąłem i dalej stukało. Gorzej, bo nawet gdy nie kręciłem. Mam nadzieje, że piasta całkiem nie padła. Generalnie rower w zimie dostał ostro, i czas na gruntowny serwis.
W Nowym Chechle patrzę o cholerka chyba złapałem gumę, ale okazało się, że to gołoledź, która miejscami utrzymywała się do Piekar.
kabaret
Dane wycieczki:
34.40 km (0.35 km teren), czas: 01:29 h, avg:23.19 km/h,
prędkość maks: 46.80 km/hTemperatura:0.5 HR max:170 ( 87%) HR avg:148 ( 75%) Kalorie: 1480 (kcal)
8 Bytomska Masa + ulewna rundka w Radzionkowie
Roztopy, sporo wody, ale nie przesadnie. Na Rynku stawiam się kilkanaście minut przed 18tą. Małe zaskoczenie, jest Nas trochę mniej niż ostatnio. Są jak zwykle przedstawiciele Gliwickiej Masy Krytycznej.
Wniosek, więcej osób lepiej znosi mrozy i śnieg, niż mokre jezdnie.
Od początku panuje super atmosfera. Startujemy, od chyba, już tradycyjnej rundki wokół Rynku.
Na trasie, chwilami, lekka mżawka lub deszcz, którego nie odczuwam będąc w kasku.
Drogi mokre, kierowcy wyrozumiali. Jakiś dzieciak pozdrawia nas lecącą śnieżynką, ale powinien jeszcze poćwiczyć celność.
Dalej wyjątkowo jedziemy drogą 4 (ul. Wrocławska), a nie przez ścieżkę rowerową w parku, z uwagi na brak takiej możliwości.
Po 9 km Masa (17 rowerzystów) dociera na Rynek i na herbatkę i cukierki w Biurze Promocji Bytomia.

Nikt się nie śpieszy, z powrotem do domu.
Ja osobiście bonusowo, jadę na rundkę, przez ul. Strzelców Bytomskich, Odrzańską i Dworską. Przed Rojca i w Radzionkowie dopada mnie ulewa.
Lampki (bocialarka i superflash) robią swoje i czuję się bezpiecznie, autka omijają szeroko.
Dalej na ul. Knosały panują egipskie ciemności. Na drogach już nie mokro, to były po prostu rzeki. Dostaję wodą po twarzy, z pod kół i z nieba, aż miło! Dawno już tak nie pływałem, i nie byłem tak, z tego szczerze zadowolony.
Wracam główną drogą na Bytom, już w małych opadach. W domu ciuchy do prania, ale uradowany.
I jest kabaret
Ł=1:141,5 km. [772,4]
Temperatura:3.8 HR max:170 ( 87%) HR avg:134 ( 68%) Kalorie: 1762 (kcal)
Wniosek, więcej osób lepiej znosi mrozy i śnieg, niż mokre jezdnie.
Od początku panuje super atmosfera. Startujemy, od chyba, już tradycyjnej rundki wokół Rynku.
Na trasie, chwilami, lekka mżawka lub deszcz, którego nie odczuwam będąc w kasku.
Drogi mokre, kierowcy wyrozumiali. Jakiś dzieciak pozdrawia nas lecącą śnieżynką, ale powinien jeszcze poćwiczyć celność.
Dalej wyjątkowo jedziemy drogą 4 (ul. Wrocławska), a nie przez ścieżkę rowerową w parku, z uwagi na brak takiej możliwości.
Po 9 km Masa (17 rowerzystów) dociera na Rynek i na herbatkę i cukierki w Biurze Promocji Bytomia.

8 Bytomska Masa - Ja i Organizatorzy po herbatce© fredziomf
Nikt się nie śpieszy, z powrotem do domu.
Ja osobiście bonusowo, jadę na rundkę, przez ul. Strzelców Bytomskich, Odrzańską i Dworską. Przed Rojca i w Radzionkowie dopada mnie ulewa.
Lampki (bocialarka i superflash) robią swoje i czuję się bezpiecznie, autka omijają szeroko.
Dalej na ul. Knosały panują egipskie ciemności. Na drogach już nie mokro, to były po prostu rzeki. Dostaję wodą po twarzy, z pod kół i z nieba, aż miło! Dawno już tak nie pływałem, i nie byłem tak, z tego szczerze zadowolony.
Wracam główną drogą na Bytom, już w małych opadach. W domu ciuchy do prania, ale uradowany.
I jest kabaret
Dane wycieczki:
36.10 km (0.30 km teren), czas: 01:50 h, avg:19.69 km/h,
prędkość maks: 45.30 km/hTemperatura:3.8 HR max:170 ( 87%) HR avg:134 ( 68%) Kalorie: 1762 (kcal)