I I I Click for Katowice, Polska Forecast I I ŚWIETNY FOTOGRAF I
PicasaI PhotoBS I GPSies http://www.opencaching.pl/viewprofile.php?userid=24949
avatar Witaj na blogu rowerowym fredziomf
Powyżej są linki do moich zdjęć i śladów GPS.
    Blog najnowsze
    Blog profil rowerzysty

Michał - Bytom

2012
baton rowerowy bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(60)

Moje rowery

Merida Crossway TFS 800-V 25816 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fredziomf.bikestats.pl

Archiwum

ministat liczniki.org

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Ślad GPS

Dystans całkowity:7196.36 km (w terenie 1313.04 km; 18.25%)
Czas w ruchu:364:01
Średnia prędkość:19.77 km/h
Maksymalna prędkość:63.40 km/h
Suma podjazdów:39976 m
Maks. tętno maksymalne:186 (95 %)
Maks. tętno średnie:165 (84 %)
Suma kalorii:219644 kcal
Liczba aktywności:99
Średnio na aktywność:72.69 km i 3h 40m
Więcej statystyk

Sławków + Czarny Szlak Rowerowy

Czwartek, 18 marca 2010 | dodano: 18.03.2010Kategoria 100-150 km, Ślad GPS
Zakochałem się w tym czarnym szlaku! Napiszę na razie tylko, mnóstwo terenu. Mnóstwo jak nie błota, to wody, pokonywanych głębokich kałuż, walki na śniegu czy miejsc gdzie rower zakopywał się w miejscu.
Ogrom walki, dodam, że metrów w pionie wyszło więcej, jak przy zdobywaniu Góry Św. Anny.

Ciepło 8 stopni na starcie, zacząłem tradycyjną trasą - kierunek Dąbrowa Górnicza. Od Piekar, aż do Bobrownik, strasznie brudna droga, gdyż budowana jest tam autostrada A1.
W Wojkowicach jechałem za śmieciarką, którą po chwili wyprzedzałem. Pan stojący na lewym jej tyle, dał mi znak o wolnej jezdni z przeciwka.

Dalej, równolegle do drogi 94. Tutaj temperatura skoczyła do chyba ponad 10ciu stopni, było mi trochę za ciepło.

Mijam 2 charakterystyczne miejsca, które od zawsze widziałem po drugiej stronie ekranu wyciszającego. Hipermarket...

i taśmociąg huty Szkła?
Moim pierwszym celem jest Sławków, zaraz przed tą miejscowością, kończy się droga, za stacją benzynową. Miałem w planie przejechać ponad 1,2km, ścieżką wzdłuż drogi 94; jechało się tam jednak bardzo trudno.

Po 400 metrach przegrałem i w tym miejscu wybrałem drogę 94. Nie ukrywam, w tym momencie byłem zaniepokojony, jak będą wyglądać ścieżki rowerowe.

W końcu dotarłem do pierwszego celu, już w województwie małopolskim.

Ruiny Zamku Biskupów Krakowskich w Sławkowie.

Na 45ym kilometrze musiałem podkręcić zębatki z korby, zdążyły się poluzować śruby :(

Dalej przyjemny asfalt i pięknie zapowiadające się widoki. Było widać zarys jakich wyższych gór.
W końcu, po 47iu km dotarłem tam gdzie wszystko się zaczęło.

Ja przyjechałem z górki od Sławkowa.

Miejscowość Okradzionów. Biała tabliczka w tle, informuje o początku, czarnej ścieżki rowerowej [Bukowy Świat].

Najpierw jedziemy drogą asfaltową.

By po chwili, drogą polną...

przejechać pod torami kolejowymi.

Pierwsza kałuża. Po chwili, i nie takie pokonywałem. Wszystko zbierały ochraniacze wodoodporne.

Dalej przyjemność, wzdłuż torów kolejowych.

Po około 3ech km off-roadu, można jechać dalej prosto wzdłuż torów, lub odbić na drogę asfaltową, w prawo. A robię to drugie, dając szansę rowerkowi, by się trochę oczyścił.

Po 4ech km kończy się droga asfaltowa...

i jedziemy prawie zgodnie z czerwonym szlakiem pieszym.

Przekraczamy na mostku Białą Przemszę.

Szlak rowerowy pozytywnie zaskakuje. Na całej trasie jest bardzo dobrze oznakowany białymi słupkami, stojącymi niemal, przy każdym następnym skrzyżowaniu, na szlaku.
Wrażenia są cudowne, trochę asfaltu, trochę szutru, trochę drogi polnej, trochę przez las i znowu asfalt czy znowu wzdłuż torów. Droga Nie ma prawa nam się znudzić.

Na 58ym km (11tu km szlaku), powracam szlakiem do Okradzionowa, tworząc małą pętlę.

Gdzie jest super mapa...

i prześliczne rondko.

Jadę ponownie wzdłuż torów.

przez Oklahomę :)

I znowu wzdłuż torów.

Może pozornie wygląda to dobrze...

Ale właśnie na takiej drodze się zakopuję, przez kałuże i po śniegu było znacznie łatwiej.

Jest i sarenka

oraz niezbity dowód wiosny - bazie.

Na 66ym km (19ytm szlaku) ścieżka odbija przez pole...

by przejechać pod torami, tym razem na ich lewą stronę.

Dojeżdżamy do drogi 796, i w kierunku ul. Hallerczyków. Przejechać tutaj to była katastrofa.

Docieramy do bardzo ciekawego wzniesienia. Z jednej strony widok na Hutę Katowice, z drugiej na Elektrociepłownię w Będzinie, obok widok na jezioro Pogorię IV; a na samym wzniesieniu kapliczka i wystająca z ziemi, chyba, strzelnica jakiegoś schronu.

Cały czas szlakiem, drogą asfaltową, docieram właściwie nad Pogorię IV, ale decyduję odbić się w bok, by zrobić drugą, jeszcze większą pętlę od pierwszej...

przez Trzebiesławice.

Przyświeciło troszkę słonka, prawda że pięknie.

Szlak biegnie obok Trzebiesławskiej Góry (374m)

oraz Góry Bocianek.

Znalazłem tam coś tajemniczego. Może to coś Meteo?

Było tam sporo śniegu, jechało lub szło się tam jakieś 3-6km/h. Mój ślad.

Było jednak pięknie.

Był też zachód słońca, oraz zjazd po kamieniach, korzeniach i nierównościach przykrytych śniegiem.
Czasem trzeba było ominąć pieszo, kilka przewalonych drzew.

Ostatecznie wróciłem do wzniesienia z kapliczką. Rower nie miał lekko.

Potem asfaltem, by się trochę oczyścić, rzut oka na Pogorię IV.

I po 105iu km byłem już na asfaltowej ścieżce rowerowej (szlak czerwony), nad tym jeziorem.
Przejechałem praktycznie cały czarny szlak. Biegnie on co prawda, jeszcze, kilka kilometrów, w kierunku Pogorii II; jednak byłem tam wcześniej, a przy dzisiejszej pogodzie raczej nie dałoby się tam przejechać.

Powrót znaną sobie drogą, mógłbym z zamkniętymi oczami jechać. Trochę się męczyłem od Sarnowa, bo pod górkę, ale powolutku dojechałem do domciu.

Rower po wszystkim.
Ł2:317,3 km. [921]
Dane wycieczki: 136.40 km (30.00 km teren), czas: 07:20 h, avg:18.60 km/h, prędkość maks: 42.50 km/h
Temperatura:8.0 HR max:178 ( 91%) HR avg:155 ( 79%) Kalorie: 5368 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(10)

Góra zdobyta

Wtorek, 9 marca 2010 | dodano: 10.03.2010Kategoria 100-150 km, Ślad GPS
Cadence avg:73
Temp start -4, powrót -6 stopni.

Poniedziałkowy wpis zagadkę, rozwiązało wprawne oko doświadczonej bikerki. Musiałem potrzymać w niepewności, wyczekując na pogodny (bezśnieżny) dzień.

Miałem kilka pomysłów jak jechać, wybrałem wariant asfaltowy, chcąc, by powrót biegł inną drogą. Chciałem ominąć także główną drogę, przez Pyskowice.

Najpierw wyruszyłem znaną sobie drogą w kierunku Zabrza i Gliwic. Już w Szombierkach, było ciekawie by pofocić, ale skupiłem się na jeździe.

Do Gliwic, jechało się dobrze, potem musiałem przecisnąć się przez Centrum miasta, co także wyszło lepiej niż zakładałem. Miałem w kilku miejscach wyrzuty, że nie jadę drogą dla rowerów (po chodniku).

Trochę obawiałem się, jak zniosę długą jazdę (i to, mój Personal Best) na minusowej temperaturze, ale z początku było na tyle ciepło, że maska na twarz i dodatkowe rękawiczki czekały na swój moment, w sakwie.

Do Kleszczowa trochę wiało, co jest normalne na otwartej przestrzeni, a dalej było praktycznie pusto. Autka jechały raz na kilka minut, za to mijały prawie stówką/h.

W okolicach Rudna czy Rudzińca, były 2 piękne stare kościółki. Przykład.

Przed Wydzierowem, zauważyłem, że jadę zgodnie z żółtym szlakiem rowerowym.

Kolejnym wydarzeniem, było przekroczenie granicy województwa. Szybko można byłoby się zorientować, dwujęzyczne nazwy miejscowości i autka z rejestracją "OKej".
Złapałem także w komórce, miejscowe Radio Park i tak towarzyszyło mi przez większość drogi. [mówili coś o 2ej parkowej wycieczce rowerowej]

Na mostku, obok Kanału Gliwickiego, odbiłem w lewo, wbrew żółtemu szlakowi rowerowemu (którym będę, w większości, wracał).

Wybrałem fragment drogi 426, i ku mojemu zdziwieniu, było tam prawie pusto. Jedynie pod koniec pracowali tam drogowcy i były przełomy w jezdni.

Przed Lichynią, pojechałem trochę asfaltowym chodnikiem, bo tak ładnie nakazywały znaki. Ale drogą było szybciej więc wróciłem na nią.


Podjazd pod Górę Św. Anny nie zrobił na mnie wrażenia, nie żebym się nie zmęczył, ale spodziewałem się, że będzie trudniej.

Zjadłem Liona [na tle zakładów w Zdzieszowicach], a czas także miałem dobry.








Droga powrotna, przez malownicze miejscowości.

Najpierw dobrym asfaltem, przecinamy kilka razy autostradę A4, i znowu kilka kościółków wartych zwiedzenia.

I znowu wzdłuż żółtego szlaku rowerowego, z którego w tym miejscu odbijam na Ujazd.


Jeszcze fotka w Zimnej Wódce (nazwa od krynicznych i chłodnych wód, jakie toczył niegdyś płynący tu strumień. W przeszłości używano nazwy Zimna Woda).

Tutaj chyba każdy biker z okolicy, kiedyś pstrykał. Ubrałem drugie rękawiczki, straciłem sporo czasu na te fotki.

Heh, może ktoś wpadnie z opolskiego na Masę :)
W Starym Ujeździe pozdrowiłem się z jakimś szosowcem, bardzo sympatycznie.

Zanim dojechałem do Pławniowic, jechałem przez śliczny las, a w samej miejscowości bardzo popularny pałac.


Odbiłem na Bycinę (gdzie ubrałem maskę na twarz), by wjechać nad Dzierżno Małe...

i w nowo poznany skrót, obok torów kolejowych.


Powoli czułem się zmęczony, droga lekko pod górę i już ciemno.
Bocialarce potrzeba było przemienić aku, łańcuch/napęd też chyba był już zasyfiony, bo na najmniejszej zębatce, miałem komunikaty o niskiej kadencji.
Przez Grzybowice [przez ponad 3km], przejechałem ruchliwą drogą 78, potrzeba koncentracji i trochę odżyłem.
Jeszcze tylko znany sobie fragment drogą 94 (już bez stresu), ale w Miechowicach jechałem już na autopilocie, byłem padnięty. Czas na zimnie i ciepły posiłek tylko przed jazdą, zrobiły swoje. Ale na kilka km przed domem miałem chęci jeszcze jechać.

Następnym razem, gdy się zdecyduję na jazdę w tamtej okolicy, wybiorę wariant terenowy, przez Rachowice i z powrotem z Góry Św. Anny, drogami gruntowymi w kierunku Czarnocina.
Ł2:149 km. [752,7]
Dane wycieczki: 149.00 km (8.50 km teren), czas: 06:50 h, avg:21.80 km/h, prędkość maks: 56.10 km/h
Temperatura:-5.0 HR max:172 ( 88%) HR avg:142 ( 72%) Kalorie: 5989 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(19)

Przy granicy województwa śląskiego; Wieszowa, Wojska, Wielowieś, Potępa, Tworóg

Niedziela, 28 lutego 2010 | dodano: 28.02.2010Kategoria 70-100 km, Ślad GPS
Cadence avg:75
Temp start 10, powrót 8,5 stopni.

Wiosenny weekend, w sobotę rano jednak mocno padało, co mnie zniechęciło, potem gdy było pogodnie, byłem zajęty. Dziś piękny poranek, spodziewany deszcz od około godziny 16:30.
Dłużej pospałem, a na rower wyruszyłem po obiedzie.
Koniecznie chciałem trzymać się asfaltów, by unikać błota. Ubrałem się dosyć ciepło (nogawki i polar na górę), może za bardzo, ale dzięki temu pod koniec nie zmarzłem.

Wyruszyłem główną drogą na Miechowice, w godzinach szczytu nie jest to przyjemne, ale dziś liczyłem na mały niedzielny ruch.
Już w Rokitnicy mijałem rowerową rodzinkę z dzieckiem, kawałek dalej motocyklistów. Każdy korzysta z pogody, na trasie mijałem wielu motocyklistów, rowerzystów, spacerowiczów, a nawet biegacza.

Przed Wieszową, kolarz wpatrzony przed siebie, kawałek dalej pozdrowiłem się z innym rowerzystą.

Przed Zbrosławicami znak, niebezpieczny zjazd i faktycznie rozwinąłem tam ponad 50km/h. Średnia jak na ten moment ponad 26 km/h, bardzo dobrze jak na mnie.
Na dalszej trasie, w kilku miejscach typowo wiejskie zapachy. Wsie i tylko szosa, pola i lasy.
Na trasie przydrożne kapliczki, ale jakoś nie chce mi się dziś robić zdjęć.

Od Wilkowic, spore podmuchy boczne, koła jechały przy krawędzi jezdni, a ja pochylony do środka jezdni, by mnie nie wyrzuciło.
W myślach obliczałem, jeśli dojadę w 4h do domu, powinienem zdążyć przed deszczem.

W miejscowości Wojska, przy małym kościółku, pełno rowerów, pozostawionych przez parafian, będących na mszy. (chyba nie do pomyślenia w większym mieście)

W Wielowsi, tabliczka o trasie rowerowej, może ktoś wie coś więcej o niej?


Ruch był prawie żaden, a gdy przeciąłem drogę 907, właściwie ani jednego autka.
Za miejscowością Czarków, zaczyna się najlepsza część wycieczki. Wjeżdżam w las, piękny, pachnący, zielony. Pierwszy raz w tym roku, widzę zielony las. Kawałek dalej, stacja kolejowa Borowiany, obok której, przejeżdżamy przejazdem przez tory.(zaraz za mną zamknęli szlaban)

Od miejscowości Koty, zaczyna padać deszcz, na szczęście szybko przestaje. I znowu podmuchy, tym razem jazda pod wiatr.

Dalej znany już mi Tworóg.
Istnieje tam krótka ciekawa droga rowerowa, dla dzieci do szkoły. Dokładnie została opisana pod tym linkiem.

Jest to droga jednokierunkowa, a jej połowa przeznaczona tylko dla rowerzystów. Choć ta żółta farba może wprowadzać w błąd.
Cały czas, w dali widzimy las, przez jego 2 km odcinek nie zdążył stopnieć śnieg, ale dało się przejechać.

Od Tarnowskich Gór do Bytomia, łapały mnie prawie wszystkie światła na czerwonym.
Kilometr przed domem się rozpadało, zdążyłem idealnie.
Po powrocie byłem dość zmęczony, w trasie wypiłem 1,5 litra wody z miodem i zjadłem jabłko.
Świetny kabaret
Ł1:312,8 km. [943,7]
Dane wycieczki: 85.50 km (2.20 km teren), czas: 03:30 h, avg:24.43 km/h, prędkość maks: 52.10 km/h
Temperatura:9.5 HR max:174 ( 89%) HR avg:154 ( 78%) Kalorie: 3594 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(7)

8 Bytomska Masa + ulewna rundka w Radzionkowie

Piątek, 19 lutego 2010 | dodano: 19.02.2010Kategoria MK, Ślad GPS
Roztopy, sporo wody, ale nie przesadnie. Na Rynku stawiam się kilkanaście minut przed 18tą. Małe zaskoczenie, jest Nas trochę mniej niż ostatnio. Są jak zwykle przedstawiciele Gliwickiej Masy Krytycznej.
Wniosek, więcej osób lepiej znosi mrozy i śnieg, niż mokre jezdnie.
Od początku panuje super atmosfera. Startujemy, od chyba, już tradycyjnej rundki wokół Rynku.

Na trasie, chwilami, lekka mżawka lub deszcz, którego nie odczuwam będąc w kasku.
Drogi mokre, kierowcy wyrozumiali. Jakiś dzieciak pozdrawia nas lecącą śnieżynką, ale powinien jeszcze poćwiczyć celność.
Dalej wyjątkowo jedziemy drogą 4 (ul. Wrocławska), a nie przez ścieżkę rowerową w parku, z uwagi na brak takiej możliwości.

Po 9 km Masa (17 rowerzystów) dociera na Rynek i na herbatkę i cukierki w Biurze Promocji Bytomia.
8 Bytomska Masa - Ja i Organizatorzy po herbatce © fredziomf

Nikt się nie śpieszy, z powrotem do domu.

Ja osobiście bonusowo, jadę na rundkę, przez ul. Strzelców Bytomskich, Odrzańską i Dworską. Przed Rojca i w Radzionkowie dopada mnie ulewa.
Lampki (bocialarka i superflash) robią swoje i czuję się bezpiecznie, autka omijają szeroko.
Dalej na ul. Knosały panują egipskie ciemności. Na drogach już nie mokro, to były po prostu rzeki. Dostaję wodą po twarzy, z pod kół i z nieba, aż miło! Dawno już tak nie pływałem, i nie byłem tak, z tego szczerze zadowolony.
Wracam główną drogą na Bytom, już w małych opadach. W domu ciuchy do prania, ale uradowany.

I jest kabaret
Ł=1:141,5 km. [772,4]
Dane wycieczki: 36.10 km (0.30 km teren), czas: 01:50 h, avg:19.69 km/h, prędkość maks: 45.30 km/h
Temperatura:3.8 HR max:170 ( 87%) HR avg:134 ( 68%) Kalorie: 1762 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(3)

Wieczorem do Radzionkowa: mokro, ale wspaniale. Bocialarka po naprawie.

Czwartek, 18 lutego 2010 | dodano: 18.02.2010Kategoria Ślad GPS
Podobnie, powtórka z końca stycznia.
Po 22ej wybrałem się, po mokrych i pustych drogach do Radzionkowa.
Chciałem przede wszystkim przetestować Bocialarkę 2.5, która przyszła po naprawie. [były problemy z przełączaniem trybów świecenia, ale teraz wszystko działa wyśmienicie].

Jechało się super (mimo wody). Prędkość maksymalna z ulicy Odrzańskiej.
Dalej także przez dłuższą chwilę utrzymywałem ponad 30km/h. Ależ ten pęd jest przyjemny [zwłaszcza po dłuższej przerwie]; co to musi być na kolarce.

W drodze powrotnej na ul. Strzelców Bytomskich (wysokość Lukoil'a) mijałem kolizję. Była Policja i Straż. Trochę się zawahałem, czy jechać drogą, czy wjeżdżać w ścieżkę rowerową, która właśnie tam się zaczyna. Ale jednak pojechałem jezdnią, na szczęście nikt się mnie nie czepiał.
Na skrzyżowaniu z ul. Chrzanowskiego, wyprzedziła mnie straż, być może z tej kolizji.

Strasznie fajny skecz.
Ł=1:105,4 km. [736,3]
Dane wycieczki: 22.85 km (0.35 km teren), czas: 00:57 h, avg:24.05 km/h, prędkość maks: 47.20 km/h
Temperatura:1.2 HR max:168 ( 86%) HR avg:155 ( 79%) Kalorie: 1116 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(4)

Tour de Dąbrowa G. (dawna Huta Katowice) + masakra na własne życzenie

Wtorek, 16 lutego 2010 | dodano: 16.02.2010Kategoria 70-100 km, Ślad GPS
Temp start +1, powrót -4 stopnie.
Przez Dąbrowę Górniczą przejeżdżałem dziesiątki razy drogą 94, jadąc w kierunku Krakowa, ale tak na prawdę, nie znam tego miasta za bardzo. Dzisiaj postanowiłem to trochę nadrobić. Za cel obrałem sobie przejechanie wokół tego miasta, tak by podjechać jak najbliżej dawnej Huty Katowice. Na pierwszy rzut oka, przejazd przez to miasto nie jest najłatwiejszy, gdyż krzyżuje się tam kilka głównych dróg, i boczna w końcu dojedzie do jakieś krajówki.


Jechało się dobrze, pogoda na plus, kierowcy na plus, tylko trochę za mokro.
Pierwszym przystankiem była Elektrownia Łagisza, od strony, od której jej jeszcze nie widziałem.

Zaraz za nią przejazd kolejowy i czekanie na otwarcie szlabanu. Piękny widok, w tle Elektrownia, zachód słońca i jadąca lokomotywa.
Dalej znana mi Zielona, i w mieście kolejny przejazd kolejowy i znowu czekanie, aż pociąg przejedzie. No tak, w Dąbrowie jest trochę tych torów.
Następnie wahałem się: czy jechać pod tzw Pomnik Jimiego Hendrix'a, ale widząc wcześniej artykuł Kliknij Tutaj uznałem, że ta wiedza jest wystarczająca, i trzeba jechać dalej, bo robi się ciemno.

Dalej wybrałem drogę równoległą do drogi 94, bardzo ucieszyłem się widząc Real zza ekranu wyciszającego, tyle razy widziałem go z drugiej strony, a tym razem był to dla mnie nowy widok.
Dobry wynik miałem także w porównaniu z autobusem nr 84, którego dogoniłem ostatecznie przed ul. Torową.
Dalej obok terenu huty, ale bez specjalnych widoków, bo było widać tylko ogrodzenie. Ale w końcu dojechałem.


2 km na Rozdzieńskiego były nieprzyjemne, było już ciemno, a Sigma nie oświetlała wystarczająco mocno, tiry na szczęście omijały mnie dużym łukiem.

Kolejnym ważnym etapem, był przejazd obok jez. Pogoria IV. Latem można je całe objechać [a co najmniej połowę, po fajnej asfaltowej ścieżce rowerowej].
Dziś musiałem pokonać niewielki, nie znany mi fragment, a dokładnie drogę do śluzy.
Na mapie w GPSie ładnie to wyglądało, 370 metrów drogi gruntowej i jakieś 1.7 km asfaltowej ścieżki do śluzy.
Niestety było tam mocno zasypane śniegiem i strasznie. Śnieg nie odróżniał się od jeziora, a z planowanych nieprzejezdnych 300 metrów, zrobił się 2 km odcinek, który musiałem pokonać pieszo. A wszystko po to, by dojść do miejscowości Preczów. Masakra, nie chciałem w połowie rezygnować, więc się trzymałem tej śnieżnej opcji.
I Fotka na śluzę.

Zaraz za śluzą dało się jechać, ale po wszystkim rower odmówił posłuszeństwa, przerzutki nie działały, hamulce także, a na linkach było 1 cm lodu. Jakoś rower doprowadziłem do względnego porządku i zacząłem wracać znaną już sobie drogą.

Najlepsze było to, że przed wyjściem w domu, skończyła się woda mineralna, zabrałem więc mleko i jabłko. Mleko nawet mi smakowało, a jabłko zjadłem w Rogoźniku.
Razem z wcześniejszym wpisem, zrobiłem dziś prawie 94km.
I kaberet dla Dynio
Ł=1:82.6 km. [713,5]
Dane wycieczki: 82.65 km (5.40 km teren), czas: 04:02 h, avg:20.49 km/h, prędkość maks: 43.30 km/h
Temperatura:-2.5 HR max:177 ( 90%) HR avg:149 ( 76%) Kalorie: 3251 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(10)

10000km Rowerem z GPSem; mała pętla wokół T. Gór

Piątek, 5 lutego 2010 | dodano: 05.02.2010Kategoria Ślad GPS
Na początek się pochwalę, 10000km ukazał mój GPS.

Teraz słów kilka o dzisiejszym wypadzie:
Cadence avg:68
Temp start +3.7, powrót 0 stopni.
Jestem już ubrany, chcę wychodzić, a w RMFie właśnie słyszę: w Centrum Bytomia doszło dzisiaj do podziemnego wstrząsu, o sile 3 Richtera, nie wiemy czy naruszeniu uległy jakieś budynki, nasz reporter jedzie na miejsce.

O cholerka, ja nic nie czułem, właśnie wychodzę, a oni mówią że sprawdzą czy coś w Centrum mogło się zawalić. Jak się później dowiaduje wstrząs był odczuwalny, głównie w dzielnicy Karb [ja mieszkam w innej dzielnicy i poważniejszych wstrząsów na szczęście raczej nie odczuwam].
Wieloletnia bezmyślna polityka (ta za PRLu jak i początków kapitalizmu) niszczy to piękne miasto.
Artykuł o szkodach górniczych w Bytomiu, na stronach RMFu

Warunki do jazdy podobne jak wczoraj: mokro, jakby wiosenne powietrze i ciepło, kurczę, niecałe 4 stopnie na plusie, a czuję kilkanaście stopni (efekt słońca).

Jadę w założonym kierunku, zrobić ponad 50km, pętlą przez Tarnowskie Góry, Świerklaniec, powrót Piekary.

Na początku w ruchu ulicznym trochę stresowo, między mokrymi koleinami, a ruchem ulicznym. Przepuszczam karetkę.
Generalnie jeździ się OK, wodę zbierają ochraniacze wodoodporne.

W Reptach znak "stromy podjazd" zabrakło cyferki jak stromy (ostatnio jeszcze była)
Stromy podjazd w Reptach, ale jak stromy? (jest 12% widoczne z kilku cm) © fredziomf


Dalej, by zahaczyć o Pałacyk [obecnie hotel organizujący imprezy]
Pałac w Rybnej (zwany pałacem warkoczów) © fredziomf


Potem, przejechałem całą ul.Grzybową [ależ ona się ciągnie, jest to dobry asfalt przecinający las, i zawsze ma się tam spowalniający wiatr, a dziś wiało i prawie zmarzłem]. Następnie pierwszy raz przez tunel na Towarowej i na Nowe Chechło, a tam taka tablica:
Drogi śliskie - Nowe Chechło (najwidoczniej ja miałem szczęście) © fredziomf

Dalej, spokojnie przez Piekary, choć znowu przepuszczałem pogotowie ratunkowe. Ogólnie sporo radiowozów (nie na sygnale) także mnie mijało.

Jeszcze słów kilka o 10000km na GPSie. Poniżej Print Screen najbliższej okolicy i umieszczone na niej moje rowerowe ślady.

Jadąc w to samo miejsce, wybierałem zawsze jakiś nowy fragment drogi.


No i na koniec, jeszcze kabaret, stary dobry Pazura [obecne jego dowcipy, mnie trochę mniej bawią]
Ł=3:113.2 km. [735,3]
Dane wycieczki: 53.70 km (7.20 km teren), czas: 02:35 h, avg:20.79 km/h, prędkość maks: 44.50 km/h
Temperatura:2.0 HR max:174 ( 89%) HR avg:145 ( 74%) Kalorie: 2210 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(11)

7 Bytomska Rowerowa Masa Krytyczna

Piątek, 22 stycznia 2010 | dodano: 22.01.2010Kategoria MK, Ślad GPS
Cadence avg:63
17:30 jem obiad, 17:37 została ostatnia 10ka konkursu PŚ w skokach w Zakopanem, trzeba wychodzić. Ubieram się i oglądam. Małysz może jutro wskoczy na podium. Po 10ciu minutach wychodzę, po 18ej jestem na Rynku, dojechałem chyba jako ostatni.

Temperatura -13 stopni, odczuwalna -19,5 stopni. Miesiąc temu było zimniej -16 stopni, ale bez wiatru, więc wychodzi porównywalnie, a może dziś nawet gorzej [choć nie zmarzłem jak ostatnio].
Załapałem się na fotki, wśród uczestników spotykam dawnego znajomego Adama, właściwie z jednego osiedla.

Przejazd Masy prawie 8,4 km głównymi drogami, w tym 1km ścieżki rowerowej w parku, czyli terenu :)
Strasznie szybko mi zleciało, po przejeździe wszyscy udają się do Biura Promocji Bytomia na ciepłą herbatkę, a ja nie, zabieram się z powrotem z Adamem, pochłonięty w dyskusjach.

Dodam że o ile drogi główne OK, to osiedlowe to jedno wielkie lodowisko, czasem przykryte śniegiem.
Kurczę mam pewien niedosyt, wpadłem ostatni, wyjechałem pierwszy, a po powrocie nawet rowerka nie trzeba było myć. Impreza udana.

Jeden z moich ulubionych monologów
Ł3:125,3 km. [435,4]
Dane wycieczki: 12.40 km (3.40 km teren), czas: 00:58 h, avg:12.83 km/h, prędkość maks: 29.80 km/h
Temperatura:-13.0 HR max:156 ( 80%) HR avg:132 ( 67%) Kalorie: 574 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(6)

Zakłady Azoty, Dawna wąskotorówka, Park Górnika

Czwartek, 7 stycznia 2010 | dodano: 07.01.2010Kategoria Ślad GPS
Cadence avg:61
Bytomska wąskotorówka to nie lada atrakcja. Kursuje na odcinku Bytom - Miasteczko Śląskie.

Przed bodajże 2000 rokiem trasa była dłuższa. Obecnie niestety nie istnieją już wąskie tory, od Siemianowic Śląskich, przez Chorzów po Bytom.
Dziś właśnie wybrałem się ich śladem, zaczynając od bytomskiego osiedla Arki Bożka.


Już na osiedlu coś interesującego, Spółdzielczy Klub "Sezam", obwieszcza o przedstawieniach, balach, imprezach na śmietniku. Śmieci trzeba wyrzucać, więc chcąc nie chcąc musisz zerknąć na co zapraszają.


Jadę przez Żabie Doły, obok Doliny Górnika, (pamiętam że są tam kamienie, ale o dziwo jedzie się gładko).
Sukcesywnie zbliżamy się do Zakładów Azoty. [tutaj na pierwszym planie oczyszczalnia zakładowa]



Jestem zaskoczony jak szybko jestem na ul. Rębaczy. Jak zakłady wyglądają inaczej z tej perspektywy.


Natomiast dalej, jak dobrze się jedzie nasypem po nie istniejących torach.


Tutaj na rozjeździe wybieram ta lewą stronę ze Znakiem Nakaz Jazdy Rowerem. [wąskotorówka dalej szła po prawej].


Jestem w Parku Górnika, jest tutaj np dawna strzelnica kopalni.

Kawałek dalej Szyb, jednak ja już zawracam.


Wracam niedaleką drogą przez tory kolejowe.


Niestety tuż przed domem mam defekt rowerku. Postanowiłem zdjąć łańcuch i podejść te kilkaset metrów. Rozwalone i wykrzywione ogniwko łańcucha, będę musiał założyć spinkę w to miejsce.
Ł=2 266,4 km. [551,9]
Dane wycieczki: 18.35 km (13.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:13.76 km/h, prędkość maks: 32.20 km/h
Temperatura:-3.0 HR max:170 ( 87%) HR avg:144 ( 73%) Kalorie: 647 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(9)

Duża Pętla po lesie, Świerklaniec, Bibela, Kalety, Mikołeska, Pniowiec

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 | dodano: 04.01.2010Kategoria 70-100 km, Ślad GPS
Cadence avg:62

Leki mróz, na starcie -3 stopnie. Wiatr potęguje wrażenie zimna, odczuwalnie podobno -10. Podwójne rękawiczki, maska na twarz, ochraniacze na buty, wszystko dało radę, ogólne nie zmarzłem.


Jadę w kamizelce odblaskowej, z Bytomia przez Piekary na Świerklaniec, gdy to możliwe wjeżdżam w las. Generalnie założenie, by było jak najwięcej lasu.

Odwieczne pytanie, jechać czy nie jechać?

Ostatecznie wybrałem kilkusetmetrowy objazd inną ścieżką.

Niektóre asfalty były czarne, były takie pół na pół, ale i całkiem białe.
Tak samo w lesie, niektóre wydeptane, niektóre nie tknięte, ale i krzywe czy i oblodzone. Generalnie prawie całą wycieczkę można by uznać za jazdę w terenie.
Za tymi domami skręcamy w lewo.



Przekraczamy rzekę Brynicę, by po chwili kolejnym mostkiem wjechać w las.

Niespodziewanie jakieś 3km są trudne i wymagające do przejechania, nie mam także znowu takich szerokich opon. Pod śniegiem miejscami kryją się kamienie, walczę także z zamarzniętymi koleinami i lodem. Myślę sobie jeśli tak będzie dalej, nie dam rady :)

Na szczęście od "Bibelskiej drogi" jest już OK i coraz piękniej.

Dalej trzymamy się zielonego szlaku pieszego, swoją drogą, jeśli ktoś zna jego nazwę to niech pisze. [Szlak biegnie na fragmencie Woźniki, Bibela, Zielona]


A to właśnie zalew Zielona.


Dalej drogą na Kalety, jest też fragment ścieżki rowerowej, liczący 2km.


Robi się coraz ciemniej, tutaj miałem wrażenie że to ja, a nie las jest ogrodzony.


Fragment lasu od Kalet do Mikołeska, wspaniałe doznania estetyczne.
Dalsza droga także przyjemna, ale już znanymi mi drogami.

Na całym dystansie kilka psów goniących, jeden kierowca niepoważny. Po powrocie było -5 stopni.
Ł=2 248 km. [533,5].
Dane wycieczki: 87.32 km (57.00 km teren), czas: 04:43 h, avg:18.51 km/h, prędkość maks: 37.90 km/h
Temperatura:-4.0 HR max:179 ( 91%) HR avg:155 ( 79%) Kalorie: 3265 (kcal)
Linkuj | KomentujKomentarze(14)